Obserwatorzy

poniedziałek, 28 listopada 2011

Smuga błękitu-ks. Jerzy Szymik


wyrzeknij się pewności,
lecz nie ufaj zwątpieniu
jasne niebo i ciemny las są tym samym
jedynie na linii horyzontu i w snach
z pewnej odległości i po jakimś czasie
wszystko staje się
smugą drgającego błękitu.
I bardzo dobrze.
Ale to dopiero początek wtajemniczenia.
Bo przecież:
ten podmuch wiatru, teraz, w popołudniowych światłach czerwca;
ten korytarz w powietrzu, wycięty ciałem jaskółki;
to przeczucie śmierci, które łasi się jak wierny pies;
twoja obecność pośród nas; nietrwała, słodka,
rozdzierająca -
- były, są, będą.

niedziela, 27 listopada 2011

Odpowiadam na komentarze

1.Janeczka i Anka-ślicznie wam dziękuję za pochwały.
2.Liliana, Regina , Anka-zero filmików, brak umiejętności. Wzorów nie posiadam żadnych. Wszystkie moje róże i kamelie to miały być w zamiarach takie kwiaty jak wszystkie inne pokazywane przez  panie w internecie- ale ja je chyba składam inaczej i tyle. To chyba mój brak umiejętności-ale od zawsze mi takie właśnie wychodzą.
3.Anonim-Listki robię z krepiny, to nie  są dokupywane.
4.Zygmunt- nie wiem na ile widzi Twoja żona lub  ty, bo to są listki z krepiny i bibuły.Oskarżasz mnie w o nieuczciwą konkurencję a nie prościej zapytać z czego je robiłam? Jedyne sztuczne listki przy moich kwiatach to różowy bukiet na podstronie  Bibułkarstwo (sprzed dwóch lat) i to na wyraźne żądanie klienta. Mam jedynie nadzieję, że pomyłkę spowodowała jakość zdjęć tych kwiatów- nie zwykła nieuprzejmość.
5.JK- nie wiem,które to są bananowe goździki-ale zapewniam, wszystkie, któe prezentuje na podstronie ,,Bibułkarstwo'' są wykonane z bibuł przeze mnie osobiście-więc da się na sto procent. Acha, bransoletka nie musi się podobać, nie każdy lubi żółty kolor-dzięki za szczerość.
6. Alka- ,,urobek ''znajduje się na podstronie ,,Bibułkarstwo''-proszę tam zajrzeć, lilie też są.

Bardzo dziękuję za komentarze, wszystkim

sobota, 26 listopada 2011

Miałam nic nie robić, a  od dwóch  miesięcy nie miałam tak pracowitego tygodnia jak ostatni. Realizowałam dość ,,kaskaderskie'' (jak na moje wrodzone lenistwo) zamówienie.I jednego jestem pewna-nigdy więcej dużych  zamówień do realizacji w ciągu zaledwie jednego tygodnia. Jestem chyba bardzo próżną osobą , podjęłam się robienia tych kwiatów tylko dlatego, że poczułam się doceniona. Jest u nas bardzo dużo osób tworzących w bibule(nawet suknie ślubne), a zamawiający uparł się , że mają być właśnie moje.Przesiedziałam tydzień czasu wycinając, formując, klejąc tylko dlatego,że jestem łasa na pochlebstwa i komplementy-ot, zwyczajna durnota.Nawet  do znajomych z tlenu  nie zaglądałam. Pracuś ze mnie.
Zrobiłam siedemnaście ładnych róż, oczywiście oprócz innych kwiatów- jednak żadna siła nie zmusi mnie bym nauczyła się obsługi aparatu fotograficznego. Zrobiłam im zdjęcia-ale wyglądają na nich tak, że mi słabo się robi od własnej ignorancji.Fotografowania to ja już się nie nauczę.

sobota, 19 listopada 2011

Nie będę robić ...nic

Jestem zdegustowana sama sobą, straciłam wiarę w swoje umiejętności i możliwości-pozostaje mi tylko pojście ,,do polityki'' -chyba.
Wczoraj obejrzałam przecudne gerdany wykonywane przez Anabel z Ukrainy. Oczywiście obejrzałam na jej blogu . I uzmysłowiłam sobie, że przecież ja umiem taki zrobić, znam technikę, mam koraliki, potrzebne materiały-więc nie zwlekając wzięłam się za pracę. I mocno się zawiodłam, miałam lepsze mniemanie o moich oczach. Szlag by to trafił-nie widzę igły mniejszej niż ta do cerowania, a już nawet i tej sama nie nawlekę.Sprawne palce nic tu nie pomogą, ,,biegłość ''w liczeniu  też nie. Licząc każdy ruch ręką(bo oczek frywolitkowych to ja nie rozróżniam wzrokiem od dawna) robię biżuterię frywolitkową-ale tu się to na nic nie zdaje. I weź tu babo i  ,,mierz  siły na zamiary a nie zamiar  podług sił''. Się nie da i już. Popsułam sobie humor  i dałam sobie słowo, że jak nie te koraliki to ja mam wszystko ,, w nosie'' i nic nie będę robić.
Będę sobie siedzieć i słuchać polityków w tv . Tylko oni są w stanie zdenerwować mnie mocniej niż moje własne oczy.No i czasem mocniej jeszcze denerwuje mnie mój kociak. Włazi wszędzie, gdzie mu akurat nie wolno-omal durnia nie wypralam bo zaszył się w w środku poszewki , która włożyłam do pralki . Gdybym nie przypomniała sobie , że zostawiłam w kieszeni bluzki zapalniczkę to przecież nie grzebałabym w załadowanej pralce, by ją wyjąć  i  wyprałabym go  jak nic.
I jeszcze na dokładkę mój mąż alergik-kicha, prycha ale od  Kajtka  się nie odczepi. Poprzedni mój kotek Wacek  ponoć strasznie mu szkodził- chyba tylko dlatego, że to nie on go przyniósł do domu. Tego sam wybrał, sam go przywiózł do domu więc absolutnie nie na kota ma to uczulenie. Wynika jak nic, że to alergia na mnie.

środa, 16 listopada 2011

Minorowo-bardzo

Odwiedziłam blog Janeczkowo i aż mi dech zaparło-takie tam śliczne cacka autorstwa p. Janeczki. A ja? Ja nie robię nic. Ja Myślę. I chyba na zasadzie ,,,w cudzym oku słomkę dojrzę a we własnym belki nie widzę'', czepiam się wszystkich i wszystkiego.Nagle zainteresowałam   się tym co mówią : politycy, księża, dziennikarze -i wszystkim wsadzam szpilę. A przecież tak na prawdę  to   mnie to absolutnie nie obchodzi-ot, to taki temat zastępczy chyba, by własnych problemów  nie przemyśleć. A moich własnych       kłopotów nazbierało się co niemiara .Za mało zdrowia, za mało pieniędzy, za mało rozumu by podpowiedzieć bliskim sposób zaradzenia ich kłopotom, za wiele wątpliwości, za wiele sytuacji bez wyjścia. Tak trudno mi się z tym wszystkim uporać-mogę tylko patrzeć i martwić się.Mam chyba genetyczną  skazę   charakteru- jestem chora gdy nie potrafię czemuś zaradzić, nawet najtrudniejsze sytuacje mnie nie pokonały-ale  wtedy zależało wszystko ode mnie. Gdy wynika problem, wobec którego jestem kompletnie bezradna, gdy nic nie mogę zaradzić- odechciewa mi się żyć. I odechciewa cokolwiek robić.

 Szukam motywacji-powyjmowałam nici, czółenka, bibułę, zrobiłam dwie pary kolczyków-sama nie wiem po co, skoro miałam robić kwiaty . Przyjrzałam się szesnastu rolkom krepiny i doszłam do wniosku, że mi brakuje odcienia, który sobie zaplanowałam, przynajmniej tak to wytłumaczyłam znajomej.       I jeszcze na domiar złego wszystko mi się psuje-aparat oślepł na białe kolory, klawiatura zamiast pisać to zżera już napisane litery, (pewnie jest jakieś ustawienie na to-ale ja nie umiem), nie mogę przegrać filmu na płytę-bo czegoś  brakuje(było -więc gdzie się podziało?), zgubiłam(?) drugą parę okularów, kot rozbił mi doniczkę z ketmią ,a ja chcąc ją uratować nim spadnie na podłogę  uderzyłam kolanem w kaloryfer-teraz już bolą mnie oba. Ja chyba powinnam gdzieś na kilka dni wyjechać i najnormalniej w świecie odpocząć, bo albo sama albo ze mną zwariują.

wtorek, 15 listopada 2011

Czym jest patriotyzm

 Co ja powinnam zrobić w tej  chwili? Hmm,..policzyć przepływ środków od początku miesiąca, wymienić firanki we wszystkich oknach na czyste,nastawić pranie, zrobić trzy kwiaty z bibuły-a co robię? Siedzę i piszę sobie posta a robota nie zając ponoć, nie ucieknie. Wszystkiemu winna tv, a może  nawet ,,winien jest Tusk'', no bo przecież nie ja. Od 11 listopada słucham co mówi i ta jedynie słuszna telewizja i ta ,,zapchana'' masonami ,, telewizornia'' i zastanawiam się czy ja jestem patriotką. I czym właściwie jest patriotyzm?  Lokalną patriotką jestem -kocham mój kawałek regionu ,w którym mieszkam.  Czy pałam jakimiś wzniosłymi uczuciami do całego kraju? Nie wiem.Cały kraj to ludzie, a tych czy ja kocham do tego stopnia, by utożsamiać się z bredniami wygadywanymi np. przez polityków-Polaków? Nie wiem. Czy mój patriotyzm winien objawiać się np. decyzją po czyjej stronie opowiem się w sprawie Krzyża w Sejmie? Czy to faktycznie jest wyznacznik siły mojego patriotyzmu? Czy powinnam czuć sie mocno obolała bo mnie Niemcy bili w stolicy mojego własnego kraju i to za co? Za niesienie haseł i oznak mojej przynależności narodowej?Fizycznie nie boli nic a nic- ale ucierpiała odrobinę moja godność, bo ,,nie będzie Niemiec pluł nam  (mi)  w twarz'', nawet Niemiec chuligan. Niech sobie lata z ,,bejsbolami''i zamaskowaną fizjonomią   po swoich Niemcach-od Polski wara.No i ...jestem patriotką jednak, i mam chyba naturę chuligana bo mi przez chwilę było żal, że nasi nie dali im takiego łupnia by już nigdy nie wrócili tu się szarogęsić.
Policjant . ..wiadomo, ale przynajmniej nasz własny, bez sensu rzucać w niego kamieniami, skoro obok taki cudzy chuligan  macha rękami .
Czy patriotyzm i Krzyż  idą w parze? Nie wiem, religia zcalała Naród w strasznych chwilach, łączyła, dawała siłę ,nadzieję,jednoczyła pod Krzyżem. Ale...katolicka defincja patriotyzmu niezbyt do mnie przemawia, jak pokazają  fakty z niezbyt odległej przeszłości i tej bardziej odległej, patriotyzmem ,,po katolicku'' można nieźle spekulować, frymarczyć, naginać to pojęcie do własnych, niezbyt czystych interesów. Nie mam najmniejszego zamiaru nikogo obrażać, wiem, że  niejeden się oburzy-ale to nie moje wymysły, tylko fakty, a ich się nie ,,zamuli''.
Można wkładać ludziom do głowy, łopatą nawet, miłość do ojczyzny, jako obowiązek katolika, ale ci co znają historię mają prawo zastanawiać się nad słusznością niektórych pojęć.Wystarczy  oprócz katechizmu poczytać również inne dokumenty. Nikt inny jak kolejni papieże , za  prawo wpływania na sprawy duchowe ( i materialne jak nic)poddawali nasz kraj opiece rozbiorcom. Mieli prawo? Nie mieli-ale cóż.Polaków miał obowiązywać nakaz biblijny,, ...poddani winni panującym okazywać cześć i wierność, i  jako Bogu przez ludzi królującemu,...'' i jak to się ma do hasła ,,patriotyzm'' z encyklopedii katolickiej? Według mnie-nijak. Ale śmieszy mnie pouczenie znajomej z moich ulubionych czatów ,,mamy trzy matki: Tę co nas urodziła, Matkę Bożą i Matkę-Ojczyznę , i wszystkie jest nakaz kochania i szacunku''. A ja cię zapewniam Elmo-uczciwiej i szczerzej kocha się Je bez ,,nakazu''.

środa, 9 listopada 2011

Miałeś chamie złoty róg

Być może ja jestem  wyjątkową zrzędą, moherem, nie mam poczucia tolerancji, ale jestem pewna, że dorośli czegoś nie dopatrzyli i rośnie nam pokolenie zagubionych kompletnie ludzi.Ustawami gwarantujemy dzieciom i młodym ludziom : nietykalność, prawo wyboru, prawo do godności i wolności osobistej i wydaje nam się, że zrobiliśmy strasznie dużo dla młodego - ,,lepszego'' niż poprzednie- pokolenia.Daliśmy im ,,złoty róg'' -tylko nikt się nie pofatygował  by ich nauczyć jak z niego korzystać. Więc młodzież korzysta z niego stosując metodę prób i błędów-niby dobra metoda, bo uczy zaradności i odkrywczości,dobra -ale nie wtedy, gdy dotyczy zbyt wysokiej stawki.Warunek jest jeden: mają uczyć się do 18-stego roku życia. I uczą się-a przynajmniej chodzą do szkół, zamiast (z braku możliwości zatrudnienia) plątać się rodzicom pod nogami.
Nie przekonują mnie argumenty, że od zawsze starsze pokolenia narzekały na młodzież  i ...przecież jakoś to było. Pewnie, że było-ale też nigdy dzieciom nie dano takiej swobody. Myślę,że wszystkie gwarancje ustawowe to świadome ,,przekupstwo'' młodych ludzi. Nie stanowimy dla nich żadnych autorytetów, bo nasze życie odbiega daleko od ideału, więc ,,róbta co chceta'', bo trudno egzekwować coś, czego stanowimy zupełne zaprzeczenie.Znikły autorytety: nauczyciel , rodzic, ksiądz,polityk- oczywiście nie z winy młodego pokolenia. Chcemy  programów szkolnych przygotowujących młodego człowieka do życia w rodzinie, edukujących ,,seksualnie'' a kończy się to zazwyczaj żałośnie. Od zawsze wiadomo, że nauka najlepiej wychodzi na podstawie przykładów. Tylko tak na prawdę tych przykładów nie mamy skąd już brać- bo raczej trudno wierzyć w słuszność uczonych zasad gdy nauczyciel ma czwartą  żonę, kilkoro dzieci z różnych związków. Bardzo podobnie zdarza się w rodzinie- tato bardzo często  nie wytrzymuje nadmiaru odpowiedzialności i odchodzi . Mama w geście  rozpaczy,  próbując udowodnić sobie i światu , że  nie porzucono jej bo niewiele jest warta, chwyta pierwszego lepszego, który oferuje jej swoje ramiona( i pieniądze). A dzieci? Schodzą na drugi plan,  bo rodzice walczą o swoje osobiste szczęścia a to bardzo zajmujące.
Nauki księży również nie zdają się na nic, bo przez ostatnie lata powoli ale ,,ruchem ciągłym'' pomniejszało się słuszność głoszonych przez Kościół wartości moralnych.Ostatnimi czasy już sam widok koloratki powoduje odruch negacji- kto temu zawinił? Pewnie wszyscy po trochu: niektórzy księża, rodzice, media, politycy. I ten owczy pęd do bycia nowoczesnym ,wolnym, również wolnym światopoglądowo i seksualnie.Młodzi ludzie nie cierpią hipokryzji, o tym zdaje się zapominamy próbując ich wychować.
Czy ja marudzę? Możliwe, ale boli mnie serce gdy widzę piętnasto, szesnatoletnie samotne matki. Mamy sukces, nowocześni jesteśmy-przecież jest ustawa gwarantująca tym dziewczynkom ukończenie szkoły w systemie dziennym-tylko czy w tym wszystkim o to idzie? Doszliśmy do momentu, w którym likwidujemy pojęcie grzechu na określenie życia seksualnego przed ślubem ale nie oferujemy nic w zamian tym nastolatkom.A przecież co oznacza wolność  w każdej dziedzinie należy również nauczyć, wolność można wykorzystać dobrze i bardzo źle.Tylko jak to zrobić? Tworząc nowe ustawy? Nie sądzę.

wtorek, 8 listopada 2011

i kabareton czas rozpocząć

Rozpoczyna się czteroletni(w zamyśle) kabareton, czyli praca Sejmu. Pierwsze posiedzenie i znów wojna na słowa, a właściwie wojowanie katastrofą smoleńską. Macierewicz  ,,żada satysfakcjonujacych odpowiedzi''. Tak:  rozpylili mgłę, podcięli skrzydło brzeszczotem dla niepoznaki, na pokładzie wybuchła czyjaś ,,piersiówka ''. Wszystko naraz-i wszystko z cudzej złej woli, taka odpowiedź na pewno usatysfakcjonowała by tego pana.I znów będą cztery lata  żreć się, wytykać sobie za słaby  lub za mocny katolicyzm, wskazywać gdzie jest miejsce prawdziwych Polaków , opłakiwać ofiary katastrofy, ronić łzy za wielkim Polakiem,zastanawiać się jaki jest prawidłowy model rodziny, wszystko oczywiście pod Krzyżem wiszącym na ścianie a nam... nam tyka zegar zadłużenia i będziemy wywracać puste kieszenie. Zresztą za takie uposażenie jak ich, ja  osobiście mogłabym  publicznie szopki odstawiać, nawet lepsze niż oni. 
 Całą tę sytuację najlepiej można określić słowami Ryszarda Riedla   ,,...Ludzie podali sobie noże, zamiast rąk...''
   
 Miałam co prawda nie dotykać się już czółenek, nici, koralików-ale z nudów zrobiłam bransoletkę, żółtą! Wiem, że to nie jest kolor , który kogoś skłoni do jej kupna, ale jest bardzo ładna i dobrze mi z tych nici wiązać oczka.Mojemu kotu też bardzo się podoba, ostatecznie będzie miał śliczną obróżkę, chociaż to koci ,,chłopak'', ale jeszcze tego nie wie, to mu obojętne chyba jaki kolor ma na szyi.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Motywacje




Lutowiska.6.11.2011
 
Często znajomi pytają mnie dlaczego zadomowiłam sie akurat w Bieszczadach. Odpowiadam-wszystkie niedogodności rekompensuje taki np. widok:

Wystarczająca motywacja według mnie.


 
  Przez ostatnie dwa dni nie miałam  czasu zaglądać  na bloga.
Małam gości dość hałaśliwych, odwiedzili mnie syn i córka z dziećmi . Trójka małych, chociaż w różnym wieku dzieci i ... mój kot w jednym mieszkaniu to jak    tsunami.  Nie wiadomo skąd i co człowiekowi 

 spadnie pod nogi. Wiktoria, moja najstarsza wnuczka bardzo boi się kotów.Kiedyś jakiś ją udrapał, zapamiętała i  woli by Kajtek omijał ją na kilometr. Alan, brat Wiki kocha koty, wiec cały dzień  wyglądało  to tak:  kotek właził małej na kolana, ona przestraszona uciekała przed nim, kot sądząc , że  to zabawa   gonił   za nią  a Alan biegł za nim-i już  nie wiadomo  było, czy kot goni za Wiki czy zwiewa przed czułościami Alanka. Jedno wrzeszczy bo ucieka, drugie  krzyczy bo goni-a między nimi półtoraroczna Daria próbująca  włączyć się  do  zabawy.  Pewnie dlatego, że ona najmniejsza i do tego kota ma najbliżej to ona łapała go najszybciej  i to w taki 
Kajtek ,,ewakuujący'' się na spacerze
sposób,  że kot zaczynał się drzeć najgłośniej z nich wszystkich. Wyrzuciłam  kota wieczorem na balkon, bo już nie dawałam rady zapanować nad tymi wrzaskami i kompletnie   zapomniałam o nim. Rano mąż wrócił z  pracy i strasznie się przejął,że kocio zmarzło.A kotu żadna krzywda się nie działa- spokojnie wyspał się na stryszku, na który wchodzi się z balkonu, tam ma ciepło i idealne miejsce do spania-w kołdrach, które   niby niepotrzebne a żal je wyrzucić. Ale i tak zostałam uznana za osobę bez serca, mimo, że Kajtek to żadna ,,kruszynka'', tylko już dość duży kotek.  
**************************************************************************                      
Komentarze:

Anonim 1-tak , wyobraź sobie, że słucham.
Aninim 2- Nie rozumiem co ma uzasadniać taki fragment wypowiedzi księdza Bonieckiego.To, że mam rację czy to, że nie mam racji.Akurat ten fragment nie wzbudza chyba żadnych kontrowersji, więc nie wiem co miałeś na myśli, Anonimie.
**********************************************************************************


czwartek, 3 listopada 2011

Nie rozumiem



Widok z mojego okna-Zachód słońca z wczoraj

 Już od dawna nie rozumiem świata.Chyba bardzo niewiele osób go rozumie. W tym całym zamęcie, w tym  ciągłym pędzie nie wiadomo za czym i nie wiadomo dokąd wartości przekazywane przez kościół  katolicki  stanowią dla mnie, jako osoby wierzącej, jedyny stały punkt oparcia. A dzisiaj rano włączam tv i słyszę,że ksiądz    Adam   Boniecki otrzymał zakaz wypowiedzi w mediach.Mój ulubiony ksiądz. Śmiesznie to brzmi? Wcale nie. Cenię go za mądrość, za to jak klarownie potrafi  wytłumaczyć ważne sprawy dla mnie, katoliczki .Absolutnie nie neguję prawa zwierzchników kościoła do podejmowania  decyzji, które   mają zcalać kościól-ale na  Boga, dlaczego akurat  ksiądz Adam? Co tak bulwersującego, oprócz trzeźwej    oceny obecnej sytuacji, powiedział ten ksiądz? Że potrzebni pewnie są ludzie pokroju Palikota? Nie zgadzam się z ani jednym punktem programu tego Ruchu,  nie lubię takich ludzi jak Palikot, zbyt często zmieniał mu się punkt widzenia, by to co mówi brzmiało wiarygodnie-ale poparło go sporo ludzi, więc gdzieś ktoś popełnił bląd. Należy  się zastanowić i spróbować to naprawić. Taka nienawiść do kościoła  nie    bierze się z nikąd. Potraktowano księdza Bonieckiego jak człowieka z obniżoną    sprawnością               intelektualną  spowodowaną wiekiem. Dlaczego?! Bo nie skazuje Nergala na publiczny lincz? Przecież  Nergal nie jest satanistą, musialby wtedy uznać , że Bóg istnieje  a on jest absolutnie niewierzący, więc ksiądz ma rację-jaki tam z niego satanista? Bóg   i szatan istnieją dla wierzących równolegle, dla niewierzących ich poprostu nie ma. Nergal drąc Biblię zachował się jak dureń, bawiąc się w ,,uzdrawiacza'' - jak idiota. Jestem niezbyt sprawna, jestem katoliczką ale ten osioł absolutnie nie uraził moich uczuć. Moim zdaniem takie zachowanie nie przystoi dorosłemu, jakby nie było myślącemu ponoć, człowiekowi. I tylko tyle.    Czy w momencie jak przestaję na nim (Nergalu) wieszać psy,staję się wrogiem mojej religii? Jak ksiądz Boniecki? A może faktycznie krzyż w sejmie powinien ,,i tak i nie'' wisieć? To dlatego ma ten zakaz? Nie rozumiem .

wtorek, 1 listopada 2011

"Gdy gaśnie pamięć ludzka, dalej mówią kamienie..."

minął dzień, w którym (patrząc na tłumy ludzi na cmentarzu ) chyba najbardziej identyfikujemy się z przodkami.Stare groby , o których nikt nie pamięta przez cały rok, dzisiaj rozświetlone zniczami i ,,ubrane'' w kwiaty.Dziś przyszło mi do głowy, że ten dzień to najbardziej rodzinne ze świąt, żadne inne nie gromadzi tylu członków rodzin w jednym miejscu. I tylko chyba ja jedna nie odwiedziłam dzisiaj grobów bliskich leżących na zbyt odległym cmentarzu. I jest  mi strasznie źle z tego powodu.Ja wiem, że nie ma racjonalnego powodu, ale i tak czuje się jak się czuję.
Ci co odeszli już osiągneli swoje ,,Niebo''-są spokojni, bez bólu, kłopotów, strachu, obaw. ..
A my? Nam tylko pozostaje o nich pamiętać.
Dzisiaj usłyszałam piękne zdanie, by długości  życia nie liczyć ilością dni , a tym czego udało nam się dokonać. ,,Ulubieńcy bogów umierają młodo''. Jest w tym chyba jakaś prawda-krótko żyli m.in. :Słowacki, Chopin, Poświatowska, Baczyński-a ile nam zostawili w spuściźnie po ich krótki życiu.Wymieniałam osoby, które w nikim nie wzbudzają chyba kontrowersji, bo te , o którym myślę najbardziej , wizerunkowo  niezbyt pasują do powiedzenia o ulubieńcach bogów.A właściwie czemu nie? Skoro nie do ludzi należy sąd nad nimi, to i wyroków wydawać nie uchodzi. Myślę o Morrisonie,  Janis Joplin i mym ukochanym wokaliście Ryśku Riedlu. Żyli krótko, intensywnie i ...chyba nie zbraknie pamięci po nich, bo zostały piosenki.I one będa mówić. Nie kamienie.
Bez sensu, niby zaczęłam tym, że  to wbrew pozorom  rodzinne święto-więc winno być o najbliższych zmarłych. Próbowałam właśnie-ale  jeszcze nie umiem o tym mówić.