Obserwatorzy

środa, 21 stycznia 2015

Moje nowe kwiaty

Ostatnio nie poświęcam zbyt wiele czasu na ulubione zajęcia. Sporo się pozmieniało w krótkim czasie. Przybyło mi też obowiązków. Zostałam radną i jestem bardzo przejęta nowa rolą. Próbuję ogarnąć sporo spraw społecznych póki mi się jeszcze chce, póki nie straciłam  zapału i wiary, że sporo może się udać. Bardzo nie chciałabym zawieść zaufania tych , którzy mnie nim obdarzyli , ale bardzo trudna to  sprawa. Gdy mnie nachodzi zwątpienie chwytam się bibuły jak deski ratunku.  Tak wyglądają moje niby-mieczyki. Ucierpiały odrobinę przez aktywność mojego kota Kajtka, ta łajza dokuczliwa niczemu i nikomu nie przepuści.





Jeszce jesienią próbowałam nauczyć się ,,szycia'' biżuterii koralikowej. Po kilku próbach doszłam do wniosku , że jednak to zajęcie nie dla mnie. Aż takiej cierpliwości to ja nie posiadam.A może dlatego, że sama próbowałam wykombinować jak to się robi. Nauczyciel byłby jednak wskazany.


2 komentarze:

  1. Cuuudowne. jak je zrobiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale co? Kwiatki z krepiny , tak jak wszystkie kwiatki, wycinałam ,składałam , kleiłam.
    biżuterię sama nie wiem jak, używałam żyłki i koralików, przewlekałam, nawlekałam, rozmontowywałam aż wreszcie przypomina naszyjnik.. No ...prawie przypomina. Bez wzoru, bez pomocy ,,fachowca'' koralikowego, to taka metoda prób i błędów. Się zastanawiam, bez rozprucia któregoś z nich chyba kolejnego nie potrafiłabym znów zrobić.

    OdpowiedzUsuń