Obserwatorzy

środa, 29 lutego 2012

,,Ludzkie''...zwierzątko




 ....wolne od zawiści, nienawiści, zazdrości chociaż czasem bardzo dokuczliwe, ale z czystych intencji pewnie -mój Kajtek.



 

Przyzwyczailiśmy się wyrażać swoje zdanie na każdy temat, więc i ja też. ,,Otwieram'' w internecie wiadomości i czytam co się dzieje a czasami zerkam też na komentarze do nich. I włos na głowie się jeży. My znamy się na wszystkim: polityce, prawie, religii, moralności( najlepiej cudzej), ekonomii, reżyserii, grze aktorów. Jesteśmy wprost genialni. Żal, że ja taki nieudacznik wśród tylu geniuszy- bo ja prawie nic nie wiem. Ponieważ polskie media są ,,sterowane'' (według internautów) więc  pogląd na obecną sytuację w każdej dziedzinie należy chyba wyrabiać sobie na podstawie ,,najprawdziwszej prawdy'', której komentujący artykuły internauci absolutnie nie skąpią , a i jeszcze ,,Faktu'' i ,,Pudelka''. A wiedzę i jedni i drudzy mają ,,rozległą'',aż w głowie od niej się kręci. I jakimś dziwnym trafem i jedni i drudzy nie nabyli  wiedzy na temat ortografii .Może i słusznie? Po co komu zasady otografii jak i tak wszystkiemu winni: katolicy, Żydzi , komuniści i ...Rutkowski?Ortografia to pestka przy tym.  O- i już jednak coś wiem, nie mam powodu do wstydu za gapowatość. Gdyby nie komentarze pod artykułami nigdy nie dowiedziałabym się np. że  w Syrii byłoby  całkiem przyjemnie, gdyby nie katoliccy księża( a nawet sam Watykan) i Żydzi  tam swych bojówek do awantur nie posłali, bo ci Syryjczycy to bardzo pokojowy naród, cichy, spokojny, spolegliwy. Gdyby nie ci awanturnicy obcy to oni tam żyliby sobie przykładnie , ot, można  by im na glowę wejść a tak wogóle media kłamią o tych krwawych rozróbach i walkach.Nie wiedziałabym, bo i skąd, że Agnieszce Holland żaden Oskar za film się nie należy, bo film zrobiony za żydowskie pieniądze, kiepski bardzo, a Więckiewicz nadaje się do pasienia krów a nie grania w filmach, że to szmira źle wyreżyserowana, złe zdjęcia, temat holokaustu nużący i oklepany.No i ona sama taka bardziej Żydówka niż Polka. A już nigdy w życiu(gdyby nie internet i moi znajomi) nie domysliłabym się , że rodzice tej maleńkiej Madzi z Sosnowca  mieszkają teraz w ,,pałacach'' i że Rutkowski to maleństwo zakopywał z matką a jeśli nawet nie, to i tak  brał w tym udział.I ,,Bóg jej   wybaczy-ale my nigdy w życiu''.  Dlaczego przez cały czas zdobywania tej ,,wiedzy   obiektywnej'', niezakłamanej przez sterowane media kołacze mi się   po głowie fragment   ,,Nienawiści'' Wisławy Szymborskiej :
Spójrzcie, jak wciąż sprawna,
Jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść....

...Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
- ona jedna.


czwartek, 23 lutego 2012

decyzje-czas pokaże czy słuszne

Jestem zmęczona wszystkim, chociaż poczułam ogromną ulgę gdy moje dziecko powiadomiło mnie wczoraj , że wyniki badań rezonansem ma  dobre, jeszcze tylko wynik EEG i być może wreszcie zacznę odważniej oddychać. Coraz trudniej znoszę wszelki stres związany z obawami o dzieci, mimo, że one od dawna są dorosłe.
Ten tydzień  spędzam bardzo pracowicie ale mam nadzieję, że robię to ostatni raz. Podjęłam ważną decyzję- rezygnuję z mojego dodatkowego zajęcia, już nie mogę  patrzeć na wszelkiego rodzaju dokumenty wspólnoty mieszkaniowej. Mam nadzieję, że na zbliżającym się zebraniu właściciele przyjmą moją rezygnację . Samo podjęcie tej decyzji powoduje , że wreszcie mi ulżyło. Ja nie nadaję się do tej roboty, brak mi  wiedzy, umiejętności, jestem niecierpliwa, wpadam za szybko ,, w nerwy'' a z ludźmi tak się nie da .Zresztą osiem lat ,,ku chwale ojczyzny'' odbębniłam - pora na innych.
Teraz  zajmę się moimi ulubionymi kwiatkami-to sprawia mi radość, może dlatego że nic nie muszę.                                                             No( nie zaczyna się zdania od ,,no'') i wreszcie wykażę  odwagę cywilną  i pójdę do foniatry, chociaż mam nieodparte wrażenie , że ja wiem co mi jest a diagnoza mnie tylko zdołuje. Tyle , że już dłużej nie mogę podejrzliwie patrzeć na telefon i go,, czarować'' by nie zadzwonił-bo ja powitania nie wychrypię.
coś z nich wyjdzie...pewnie
Wczoraj zaczęłam robić nowy bukiecik , narazie to są pojedyńcze kwiatuszki, z których mam poskładać niską dekorację  na stół- podobną do wiązanki ślubnej, chociaż szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia jak się do tego składania zabrać- może pomysł przyjdzie sam, w trakcie roboty. Jak zwykle mam też problem z dobraniem drugiego koloru do jasnego,  zimnego błękitu. Niezbyt kocham wszelkie odcienie niebieskości.Coś wymyślę-ale to potrwa.


sobota, 18 lutego 2012

Myślenie boli...niektórych

Oglądałam część transmisji z pożegnania Whitney Houston i zastanawiam się czy teraz  należy  twierdzić, że kochało się jej piosenki, nawet jak jej się nie słuchało. Ale to nie o gusta muzyczne mi chodzi tylko przypomniałam sobie  wypowiedzi na temat poezji Szymborskiej , mam tu na myśli naszych polityków. To było żalosne- widoczniej gdy odchodzi  wielki  artysta  wypada znać i kochać jego dzieła, obojętne czy to wiersze czy muzyka, czy dzieła sztuki wszelkiej.Nawet jak się ich nigdy nie czytało, nie słuchało, nie oglądało. Osobiście jestem w stanie darować pani Nowickiej pomyłkę- widocznie czytała ,,Sztukę kochania'' Wisłockiej, ale ... nie musiała udawać, że zna poezje Szymborskiej, bo jej poprostu nikt przecież o to nie pytał. Mogła siedzieć cicho-ale cóż, ,,chciała odciąć kupon''  .Natomiast jakoś bardzo trudno mi darować  posłance Pawłowicz jej marudzenie, że nie widzi w poezji zmarłej żadnej polskości no bo... ona żadnej wierzby w jej wierszach nie widzi.Popatrzcie jak się bidula poświęciła- przeczytała chyba wszystkie wiersze, faktycznie trudno w nich znaleźć wierzbę , ale jest łoza ( w ,,Moralitecie leśnym''-... co tu klonem, jesionem, co brzozą, co łozą,tylko śmierć tutaj gada pospolitą prozą".), a to jak czegoś nie pokręciłam to wierzba szara .I  jest przecież brzoza, to też nasze polskie drzewo.A jakby dendrolodzy mieli w tej sprawie  wątpliwości to przecież brzoza smoleńska już zawsze kojarzyć się będzie z Polską, więc jakby co -można zaadoptować, by nam morale podnosiła i już.  No tak, ale teraz przyszło mi do głowy, że kto o tę brzozę się nie spiera to albo słabiutki patriota, albo jakaś przybłęda licho wie z jakim rodowodem, bo na sto procent żaden Polak. 
Nie będzie o Whitney-mój gust muzyczny jest taki, jak każdego, komu słoń na ucho depnął. Mówią, że jest wielka-więc widocznie jest.A raczej była. Ja i tak wierną miłością od zawsze darzę Janis Joplin-bez względu na to czy miała skalę jednej, półtora czy pięciu oktaw. Czy nie miała wcale-ale jej zdarty, chrypliwy głos dostarcza mi  wzruszeń i mam gdzieś, że  artysta lub ,,... poeta ma swoje obowiązki wobec kraju i narodu''  przytaczając panią Pawłowicz. Artysta czy to słowa czy muzyki ma obowiązek dostarczać wzruszeń mnie, nie krajowi, nie narodowi, wszak ,,każdy  ma swoją wrażliwość'' (wyjątkowo zgadzam się z panem Hoffmanem).

prawie udalo się kolor sfotografować, ale tylko prawie


Jutro ,,ozdobię'' posta kwiatkami, tylko może w dziennym świetle  mój aparat  fotograficzny zobaczy, że one są niebieskie. Wieczorem coś mu chyba witaminy brakuje, bo na kurzą ślepotę zapadł.

niedziela, 12 lutego 2012

Przez ostatnie kilka dni napracowałam się przy bibule, ale wyszły mi kwiaty-cudo. Nie często zdarza mi się bym była w stu procentach zadowolona z efektu swojej pracy- dzisiaj wyjątkowo jestem. Mam ich dziewięć sztuk i przygotowane różyczki na sześć następnych, ale muszę oliwkową bibułę dokupić- przymusowa przerwa w pracy. Brakło materiału na liście i łodyżki.  Zdążę więc z obiecanymi bukietami.         Okazuje się , że wystarczyło by pokoje na czatach tlenowych licho trafiło i wzięłam się za pracę . (reszta zdjęć na bibułkarstwie
Tnę, kleję , formuję a dla relaksu czytam sobie różne fora i wypowiedzi ludzi na nich.Raczej relaksujące one nie są. Rozumiem prawo do swobody wypowiedzi-ale ...
Przerażające są wypowiedzi ludzi , którzy własne ,,niedomogi'' charakteru przypisują bohaterom artykułów, które komentują.Jeśli czytam wypowiedź kobiety, która twierdzi , że wie, jakoby ta nieszczęsna matka zmarłej Magdy dzień przed mistyfikacją z porwaniem, razem  z mężem udusiła malutką...poduszką(!) to robi mi się słabo. Jak pokręcony trzeba mieć umysł, by snuć takie wizje, przecież to powinno być karalne. Rzucanie oszczerstw, kalumnii to jest to w czym przodujemy. Nie wiem, oczywiście co się stało , dokładnie wyjaśni to sąd, wyda wyrok, będziemy wiedzieć. Ale czy my będziemy w stanie uznać ten wyrok? Chyba nie bardzo, skoro ilu angażujących się w wpowiedzi na ten temat,ludzi, tyle wersji, na które nawet twórcy horrorów i trillerów  by nie wpadli.  Wypowiedzi ludzi , którym rodzina dziecka wygląda na za słabo cierpiących po stracie, za ładnie ubranych, za dobrze wyglądających na taką tragedię mnie powalają z nóg.Winno się ronić łzy publicznie, chodzić jak bezdomny , no i broń Boże  wyglądać schludnie- to jest ,,ewidentny'' dowód na to, że bardzo chciało się pozbyć tego dziecka, no i pozbyło: poduszką, rzuceniem o próg, pogrzebaniem żywcem.
A mnie ciśnie się na usta pytanie-ile z tych młodych matek, świadczących na forach o swym idealnie przebiegającym macierzyństwie , było przygotowanych na to macierzyństwo i rodziło radośnie?  Ile z nich w skrytości ducha przyznaje się do panicznego lęku przed nadchodzącym macierzyństwem? Żadnej z wypowiadających ciąża nie poplątała marzeń i planów dotyczących przyszłości? To wyjątkowe szczęściary w takim razie. Ja znam kobiety, których plany wzięły w łeb bo zdarzały się nieplanowane ciąże-widocznie znam nieodpowiednich ludzi. Albo jesteśmy jedynym krajem, w których macierzyństwo nie stwarza nikomu żadnych problemów, zawsze jest błogosławieństwem, zawsze jest planowane i oczekiwane i co najważniejsze rodzimy tylko wtedy , gdy jesteśmy emocjonalnei dojrzałe do spełnieniania się w roli matki. Albo ? Albo jesteśmy najmniej szczerymi, nawet wobec siebie samych, kobietami w świecie. Cóż,  przecież strach się przyznać, że na przyjście dziecka byłyśmy, lub jestesmy kompletnie nieprzygotowane- bo co powie rodzina, najbliżsi, znajomi? Wystarczy poczytać, co mówią koleżanki tej matki: zabiła dziecko pół roku po urodzeniu, ponieważ już w ciąży go bardzo niechciała. A ojciec jej w tym pomógł, bo tak im wynika z jego wyglądu- czy my jeszcze  potrafimy myśleć racjonalnie? Chyba nie, za to uwielbiamy stawiać pomniki, palić świeczki w różnych miejscach, ferować wyroki  nie będąc sędziami i chwalić się publicznie własnym kręgosłupem moralnym, co nam absolutnie nie przeszkadza  np. podpisywać się pod ustawą decydującą kto ma żyć: matka czy nienarodzone dziecko. Łatwych wyborów dokonujemy w imię zasad-ale ja tego ostatniego nie jestem pewna, jestem moralnie wątpliwa, bo nie dokonałabym za matkę wyboru, zmuszając ją ustawowo do urodzenia, kosztem własnego życia. Przerażające ale to prawda, bo to bardzo trudny wybór. Albo ja jestem bez sumienia, co bardzo możliwe.

czwartek, 9 lutego 2012

Dzisiaj pożegnaliśmy Szymborską. Z Jej poezją zetknęłam się , jak zresztą większość z nas, w szkole podstawowej . I wcale nie pokochałam tych wierszy- cóż, co jest obowiązkowe, nie sprawia przyjemności. Pamiętam ze szkoły podstawowej akurat dwa wiersze, które przyjemności sprawiać nie miały: ,,Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej'' i ,,Lenin''. Potem poznawałam Jej wiersze- i pokochałam kilkanaście z nich. Że powinno się calość dorobku poetyckiego? Może i powinno się-ale ...mnie ominęło. Do dziś czytając Jej poezje mam dziwne wrażenie, którego nawet nazwać poprawnie chyba nie potrafię.  Każde uczucie, które poetka nazwała, określiła w swym wierszu , sposób w jaki to nazwała jakby nie podlegał dyskusji -mówiłam, że  trudno mi nazwać to co czuję czytając Ją. Moje szczęście, że nigdy nie musiałam pisać żadnych wypracowań na temat akurat tych wierszy...bo czarno to widzę. Ucieszyłam sie słysząc jak Globisz recytuje wiersz ,,Kot w pustym mieszkaniu''-to jeden z moich ulubionych wierszy Szymborskiej.

Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.           
Ocierać się między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.


środa, 8 lutego 2012

doping czy pospolita zazdrość?




 Zajrzałam na bloga pani Janeczki ,,Janeczkowo''. Ona robi takie cudeńka, że dech zapiera a ja nie mogę się zmobilizowac do  żadnej pracy. Potrzebowałam dopingu by zabrać się za bibułę. Trzy miesiące temu(jak ten czas szybko biegnie) obiecałam znajomej zrobić kilka bukietów.Zastrzegłam sobie co prawda, że zrobię kwiaty w wolnym czasie, a mam ostatnio sporo roboty innej -ale ileż można zwlekać.Przecudne aniołki pani Janeczki i chyba zwyczajna zazdrość o jej talent w rękach sprowokowała mnie  do roboty. Kwiaty wykonuję co prawda w takich warunkach( normalnego człowieka mógłby trafić szlag)  ,          

ale jeden bukiet jakoś zrobiłam. Przy okazji podjęłam postanowienie, że tego Kajtka to ja zaduszę własnymi rękoma, w innym wypadku nie mam pojęcia jak zrobię jeszcze cztery obiecane bukiety. I z czego, jak ten łapserdak każdy skrawek bibuły wyrywa mi z rąk . Wynik mojej szarpaniny z kotem  wygląda tak:

sobota, 4 lutego 2012

Zastanawiam się, czy nie prościej żyło się ludziom w świecie , w którym jedynym środkiem przekazu były ...wścibskie sąsiadki. Przynajmniej tym  ludziom , których los obdarzył   zdrowym rozsądkiem. Obserwuję co dzieje się w mediach z powodu zaginięcia  tej dziewczynki z Sosnowca. Podają informacje ,,na gorąco'', nie zastanawiając się nad ich sensem i reakcjami , jakie spowodują-byle było pikantniej i sensacyjniej. Coraz mniej mi się te metody podobają. Zachowanie Rutkowskiego jest poniżej krytyki, ale po nim innego się nie oczekuje. Natomiast od dziennikarzy i wszelkiej maści informatorów medialnych ja osobiście oczekuję rzetelnej informacji , nie ,,zapychania mi ekranu'' fizjonomią detektywa, który cały swój sukces mógł streścić  jednym zdaniem: ,, matka przyznała się ...., reszta w rękach policji '' ,bez jakichś dziwacznych  upiększeń w stylu,, śmierdziało zapachem'' ,  ,,widziałem śpioszki ''i tym podobne szczegóły, nota bene wyssane z palca  lub nadmiernej wyobraźni. Jeśli pan Rutkowski chce się reklamować jako jedyny skuteczny, no to ja proszę; nie za pieniądze z mojego abonamentu. A ..publika'' szaleje. Jesteśmy żądnym krwi narodem, i nie tylko my . Bez składania zeznań przez matkę, bez sądu ,wydaliśmy zbiorowo wyrok na nią i jej rodzinę. Internetowe fora są pełne oskarżeń pod adresem matki, ojca , dziadków. Jesteśmy jak ci ludzie z czasów, gdy czarownice prowadzano na stos, straszno stać blisko podpalanej, coby uroku nie zadała,  ale i tak wepchniemy się jak najbliżej niej. Nie wiem co zrobiła ta dziewczyna, nie wiem co nią powodowało, ale tego kiedyś się dowiemy. Mnie natomiast bardziej obchodzą reakcje ludzi nie zwiazanych ze  sprawą. Mam wrażenie słuchając i czytając wypowiedzi , że  jesteśmy mocno sfrustrowanym narodem. Stworzyliśmy sobie obraz Matki Polki , zresztą w takich przekonaniach nas wychowano, my też tak wychowujemy następne pokolenie i jeśli na tym obrazie jawi się rysa wali się nam wszystko w co wierzymy. To dotyczy także mnie- bardzo trudno uwierzyć mi w zaplanowane i złe intencje tej dziewczyny, bo to nie mieści mi się w głowie. Nie mieści na tyle, że  chociaż nie rozumiem jej postępowania to bardzo chcę wierzyć, że nie zrobiła tej malutkiej nic złego z premedytacją. 
    I bardzo bym chciała, by media nie torturowały mnie od rana do nocy widokiem detektywa i wszelkiego rodzaju informacjami bez potwierdzeń, horrory to ja lubię czytać i oglądać, ale od programów informacyjnych nie horrorów oczekuję. Po takim medialnym show oby to była jedyna tragedia , jaka spotyka tę rodzinę. Oby.

czwartek, 2 lutego 2012

Alaska czy Bieszczady




O losie -ale zimno, dzisiaj w sąsiedniej wiosce, naszym bieszczadzkim a pewnie i polskim biegunie zimna 32 stopnie mrozu-ja chyba wyprowadzę się stąd w czorty-albo umarznę na amen.Co mi po pięknych widokach jak bardzo suche  powietrze i ja oddychać swobodnie nie mogę? Widoków zresztą też pooglądać nie bardzo się daje , ponieważ jest bardzo słonecznie i biel śniegu razi oczy.O godzinie 8,45 dzisiaj tak wygląda świat za moim oknem-zdjęcia oczywiście robię przez okno z drugiego piętra, bo na dworze bym zamarzła.