Obserwatorzy

niedziela, 12 lutego 2012

Przez ostatnie kilka dni napracowałam się przy bibule, ale wyszły mi kwiaty-cudo. Nie często zdarza mi się bym była w stu procentach zadowolona z efektu swojej pracy- dzisiaj wyjątkowo jestem. Mam ich dziewięć sztuk i przygotowane różyczki na sześć następnych, ale muszę oliwkową bibułę dokupić- przymusowa przerwa w pracy. Brakło materiału na liście i łodyżki.  Zdążę więc z obiecanymi bukietami.         Okazuje się , że wystarczyło by pokoje na czatach tlenowych licho trafiło i wzięłam się za pracę . (reszta zdjęć na bibułkarstwie
Tnę, kleję , formuję a dla relaksu czytam sobie różne fora i wypowiedzi ludzi na nich.Raczej relaksujące one nie są. Rozumiem prawo do swobody wypowiedzi-ale ...
Przerażające są wypowiedzi ludzi , którzy własne ,,niedomogi'' charakteru przypisują bohaterom artykułów, które komentują.Jeśli czytam wypowiedź kobiety, która twierdzi , że wie, jakoby ta nieszczęsna matka zmarłej Magdy dzień przed mistyfikacją z porwaniem, razem  z mężem udusiła malutką...poduszką(!) to robi mi się słabo. Jak pokręcony trzeba mieć umysł, by snuć takie wizje, przecież to powinno być karalne. Rzucanie oszczerstw, kalumnii to jest to w czym przodujemy. Nie wiem, oczywiście co się stało , dokładnie wyjaśni to sąd, wyda wyrok, będziemy wiedzieć. Ale czy my będziemy w stanie uznać ten wyrok? Chyba nie bardzo, skoro ilu angażujących się w wpowiedzi na ten temat,ludzi, tyle wersji, na które nawet twórcy horrorów i trillerów  by nie wpadli.  Wypowiedzi ludzi , którym rodzina dziecka wygląda na za słabo cierpiących po stracie, za ładnie ubranych, za dobrze wyglądających na taką tragedię mnie powalają z nóg.Winno się ronić łzy publicznie, chodzić jak bezdomny , no i broń Boże  wyglądać schludnie- to jest ,,ewidentny'' dowód na to, że bardzo chciało się pozbyć tego dziecka, no i pozbyło: poduszką, rzuceniem o próg, pogrzebaniem żywcem.
A mnie ciśnie się na usta pytanie-ile z tych młodych matek, świadczących na forach o swym idealnie przebiegającym macierzyństwie , było przygotowanych na to macierzyństwo i rodziło radośnie?  Ile z nich w skrytości ducha przyznaje się do panicznego lęku przed nadchodzącym macierzyństwem? Żadnej z wypowiadających ciąża nie poplątała marzeń i planów dotyczących przyszłości? To wyjątkowe szczęściary w takim razie. Ja znam kobiety, których plany wzięły w łeb bo zdarzały się nieplanowane ciąże-widocznie znam nieodpowiednich ludzi. Albo jesteśmy jedynym krajem, w których macierzyństwo nie stwarza nikomu żadnych problemów, zawsze jest błogosławieństwem, zawsze jest planowane i oczekiwane i co najważniejsze rodzimy tylko wtedy , gdy jesteśmy emocjonalnei dojrzałe do spełnieniania się w roli matki. Albo ? Albo jesteśmy najmniej szczerymi, nawet wobec siebie samych, kobietami w świecie. Cóż,  przecież strach się przyznać, że na przyjście dziecka byłyśmy, lub jestesmy kompletnie nieprzygotowane- bo co powie rodzina, najbliżsi, znajomi? Wystarczy poczytać, co mówią koleżanki tej matki: zabiła dziecko pół roku po urodzeniu, ponieważ już w ciąży go bardzo niechciała. A ojciec jej w tym pomógł, bo tak im wynika z jego wyglądu- czy my jeszcze  potrafimy myśleć racjonalnie? Chyba nie, za to uwielbiamy stawiać pomniki, palić świeczki w różnych miejscach, ferować wyroki  nie będąc sędziami i chwalić się publicznie własnym kręgosłupem moralnym, co nam absolutnie nie przeszkadza  np. podpisywać się pod ustawą decydującą kto ma żyć: matka czy nienarodzone dziecko. Łatwych wyborów dokonujemy w imię zasad-ale ja tego ostatniego nie jestem pewna, jestem moralnie wątpliwa, bo nie dokonałabym za matkę wyboru, zmuszając ją ustawowo do urodzenia, kosztem własnego życia. Przerażające ale to prawda, bo to bardzo trudny wybór. Albo ja jestem bez sumienia, co bardzo możliwe.

1 komentarz:

  1. Napiszę tylko o kwiatach, które prezentujesz - piękne. O reszcie aż mi się nie chce pisać... ujęłaś to dość dobrze. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń