Obserwatorzy

czwartek, 9 lutego 2012

Dzisiaj pożegnaliśmy Szymborską. Z Jej poezją zetknęłam się , jak zresztą większość z nas, w szkole podstawowej . I wcale nie pokochałam tych wierszy- cóż, co jest obowiązkowe, nie sprawia przyjemności. Pamiętam ze szkoły podstawowej akurat dwa wiersze, które przyjemności sprawiać nie miały: ,,Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej'' i ,,Lenin''. Potem poznawałam Jej wiersze- i pokochałam kilkanaście z nich. Że powinno się calość dorobku poetyckiego? Może i powinno się-ale ...mnie ominęło. Do dziś czytając Jej poezje mam dziwne wrażenie, którego nawet nazwać poprawnie chyba nie potrafię.  Każde uczucie, które poetka nazwała, określiła w swym wierszu , sposób w jaki to nazwała jakby nie podlegał dyskusji -mówiłam, że  trudno mi nazwać to co czuję czytając Ją. Moje szczęście, że nigdy nie musiałam pisać żadnych wypracowań na temat akurat tych wierszy...bo czarno to widzę. Ucieszyłam sie słysząc jak Globisz recytuje wiersz ,,Kot w pustym mieszkaniu''-to jeden z moich ulubionych wierszy Szymborskiej.

Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.           
Ocierać się między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz