Obserwatorzy

czwartek, 30 kwietnia 2015

Wygląda na to, że będę tu pisać częściej, ponieważ  mój ulubiony portal opinii mają zamknąć a nie wygląda na to bym przeflancowana w nowe miejsce potrafiła je szybko ogarnąć. Nie jestem zbyt szczęśliwa z tego powodu, bo przyzwyczaiłam się do blogerów Newsweeka a nawet  kilka osób wirtualnie polubiłam, a w nowej sytuacji na sto procent się pogubimy. Co nie oznacza, że blogi ,,robótkowe'' są gorsze, ale nie wzbudzają tylu emocji. Chociaż pokazują dużo piękna    to nie prowokują do dyskusji. Tu częściej gada się do monitora niż ludzi. A z pisania pamiętnika dawno wyrosłam. Pozostaje liczyć mi na dobre chęci i umiejętności innych blogerów, którzy spróbują coś wymyślać, by grupa się nie pogubiła.
Jak już się naumiem to poprzenoszę może wpisy stamtąd tutaj. Może. Jeśli nie, będę się nudzić i wzdychać do klawiatury. Lub siedzieć na fejsbuku i zastanawiać się co ja właściwie tam robię, bo nudny jest jak licho. A może wreszcie się zmobilizuje i poszukam korzystnej oferty na budowę osiedlowego placu zabaw , ale ani się na tym znam, ani mi się  chce poznawać.

dwa lata temu

.W ubiegłym roku zrezygnowałam z uprawy mojego ,,przydomowego''ogródka, Tak miało być dla mnie rzekomo zdrowiej.I nie jest. Ile razy wyjdę na balkon i spojrzę na narcyzy , a właściwie ich resztki zduszone przez trawę i inne zielsko rośnie mi ciśnienie i na płacz mi się zbiera. Fizyczna bezradność(chciałoby się, ale siły nie te) to paskudne uczucie. Upokarzające. Nawet dla mnie, a ja przecież  ze wszystkich zajęć najbardziej lubię nic nierobienie. Chociaż...np. 24-go kwietnia sadziłam las. Dostałam zaproszenie imienne na Święto Lasu i gdy mnie już nie będzie zostaną trzy drzewa, a to już coś.:) Dowód na to, że byłam.

fot. Mirek Piela