Odwiedziłam blog Janeczkowo i aż mi dech zaparło-takie tam śliczne cacka autorstwa p. Janeczki. A ja? Ja nie robię nic. Ja Myślę. I chyba na zasadzie ,,,w cudzym oku słomkę dojrzę a we własnym belki nie widzę'', czepiam się wszystkich i wszystkiego.Nagle zainteresowałam się tym co mówią : politycy, księża, dziennikarze -i wszystkim wsadzam szpilę. A przecież tak na prawdę to mnie to absolutnie nie obchodzi-ot, to taki temat zastępczy chyba, by własnych problemów nie przemyśleć. A moich własnych kłopotów nazbierało się co niemiara .Za mało zdrowia, za mało pieniędzy, za mało rozumu by podpowiedzieć bliskim sposób zaradzenia ich kłopotom, za wiele wątpliwości, za wiele sytuacji bez wyjścia. Tak trudno mi się z tym wszystkim uporać-mogę tylko patrzeć i martwić się.Mam chyba genetyczną skazę charakteru- jestem chora gdy nie potrafię czemuś zaradzić, nawet najtrudniejsze sytuacje mnie nie pokonały-ale wtedy zależało wszystko ode mnie. Gdy wynika problem, wobec którego jestem kompletnie bezradna, gdy nic nie mogę zaradzić- odechciewa mi się żyć. I odechciewa cokolwiek robić.
Szukam motywacji-powyjmowałam nici, czółenka, bibułę, zrobiłam dwie pary kolczyków-sama nie wiem po co, skoro miałam robić kwiaty . Przyjrzałam się szesnastu rolkom krepiny i doszłam do wniosku, że mi brakuje odcienia, który sobie zaplanowałam, przynajmniej tak to wytłumaczyłam znajomej. I jeszcze na domiar złego wszystko mi się psuje-aparat oślepł na białe kolory, klawiatura zamiast pisać to zżera już napisane litery, (pewnie jest jakieś ustawienie na to-ale ja nie umiem), nie mogę przegrać filmu na płytę-bo czegoś brakuje(było -więc gdzie się podziało?), zgubiłam(?) drugą parę okularów, kot rozbił mi doniczkę z ketmią ,a ja chcąc ją uratować nim spadnie na podłogę uderzyłam kolanem w kaloryfer-teraz już bolą mnie oba. Ja chyba powinnam gdzieś na kilka dni wyjechać i najnormalniej w świecie odpocząć, bo albo sama albo ze mną zwariują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz