Od miesiąca mam przerwę w w tworzeniu moich hobbistycznych robótek. Wykonałam wszystkie zamówienia,nowych nie ma, więc postanowiłam posłuchać dobrych rad moich znajomych no i ...,,wyściubiam nos za własne drzwi ''dla zorientowania się w tym co dzieje się poza moimi czteroma ścianami. Wystarczyło kilka dni bym doszła do wniosku, że mnie się wcale za tymi ,,drzwiami'' nie podoba. Nie podoba mi się złość, którą ludzie gromadzą w sobie od dłuższego czasu. I nie podoba mi się to, że to uczucie nie ma ,,adresata'', kogoś konkretnego, wobec kogo tę złość można by skierować. Każdy oskarża każdego za wszystko: za własną biedę, brak perspektyw, bezradność, bezduszność tworzonych przepisów,nawet za to, że ...,,sąsiadowi się ułożyło-więc na sto procent uczciwie to on tego nie zdobył''... . To bardzo niedobre emocje. I niebezpieczne. Lud jest dostatecznie otumaniony biedą i politycznymi grami, wystarczy mu tylko wskazać wroga, np. kościół a na pewno temu przyklaśnie. Tylko co potem? Co ten lud dostanie w zamian? Dobrobyt , który przecież zawsze ocenia się liczbami : dochodów, wydatków, stanem kont, stanem posiadania? Liczbami, które będą traktowane w,, sposób filozoficzny'' czyli po palikotowemu? .
Przyzwyczaiłam się do krytycznych głosów , gdy czasami próbuję wypowiedzieć się np. w sprawach dotyczących zasad moralnych. Denerwują mnie tylko stwierdzenia, że za moje zasady odpowiada ,,nauka kościołowa'', więc są z gruntu nieprawdziwe, niesłuszne i ,,popatrz kobieto na świat, boś została na poziomie dwunastego wieku''. Więc patrzę na ten świat, świat , w którym przestają stopniowo obowiązywać: zwykła ludzka przyzwoitość, złożona obietnica lub wręcz przysięga, wartość danego słowa, odpowiedzialność za własne czyny. Widzę świat , w którym można złamać wszelkie normy etyczne i to z czystym sumieniem, jeśli te normy posłużą ( nawet na krótką metę )jednostce, która je łamie. Dlaczego? Ano dlatego, że do autorstwa tych norm przyznaje się kościół, często zupełnie niesłusznie. Ale nam do pozornej znajomości Biblii jest bliżej niż do wiedzy humanistycznej i filozoficznej, więc siłą rzeczy mamy kogo oskarżać za nakazy i zakazy. Kochamy wolność, to zupełnie normalny objaw, ale umknął nam jeden szczegół. Nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiej osoby.
Większość norm etycznych głoszonych przez Kościół mówi o tym, ale ...to dla ,,moherów'', analfabetów, i umysłowo sprawnych inaczej.
niemoc i ja miewam, nawet w kuchni mojej. A w Ludziach razi mnie to, że tyle czasu poświęcają na to by za wszelką cenę mieć winnego. Po co? czasu i tak nikt nie cofnie. Życie przecieka przez palce, więc lepiej iść dalej ciesząc się każdą chwilą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń