Za oknem piękna pogoda a ja mam ,,zdechły'' humor. Przez kilka dni zrobiłam sześć kwiatków z krepiny i więcej mi się nie chce. Zakwitły przebiśniegi , śnieżyczki, kwitną moje zwartnice, bibuła traci urok.W skrzynce z hipeastrum kot próbował urządzić sobie kuwetę-wydrapał wszystkie cebule , dość mizernie ale zakwitły mimo wszystko.
Wszystkie myśli zajmuje mi szukanie odpowiedzi na podstawowe pytanie : czy istnieje jakaś granica, której nie wolno przekroczyć w pędzie ku własnemu szczęściu. Rzecz nie dotyczy mnie- osobiście znam siebie na tyle, że wiem- po przekroczeniu jakich granic nie potrafiłabym żyć, nie mówiąc już o szczęśliwym życiu. Wiem też, że mamy prawo najbardziej kochać siebie-ale... Czy w poczuciu miłości własnej mamy prawo zniszczyć poczucie bezpieczeństwa własnych dzieci, bo to zawsze one płacą cenę za wszystkie decyzje rodziców? Jak wytłumaczyć 6-8 letnim dzieciom, że ich mama jest wreszcie prawdziwie szczęśliwa, chociaż one w jej szczęściu nie uczestniczą? Jak wytłumaczyć , że jej z nimi jakoś nie po drodze ku temu szczęściu? Ja tego nie potrafię, próbowałam, ale nie potrafię. Patrzę na buzie tych dzieci i serce mi pęka, od kilku miesięcy maluchy wyglądają jakby uszło z nich całe powietrze. Dziecko, które nie pozwoli ojcu wyjść za drzwi mieszkania bo obawia się, że i tato nie wróci , dziecko upewniające się , że jak przyjedzie mama( chociaż wcale się nie spieszy z odwiedzinami) to go nie weźmie ze sobą,to ,,trudny'' widok. . Co czują takie maluchy, przed którymi stoi wybór: z ojcem bez matki lub z matką bez ojca.Według mnie dorośli nie mają prawa stawiać dzieci przed takim wyborem, nie mają też prawa podejmować decyzji za dziecko w tej sprawie,logicznie tłumacząc , że przecież dziecko i tak nie wiele rozumie. Matka uspokająca własne sumienie w ten sposób to żadna matka. To przekracza granice mojego pojmowania, a co mówić o maluchach. Możliwe , że ja jestem z innej planety, z innych, zacofanych czasów, że wiara w słuszność Dekalogu stępiła mój umysł((jak próbują mi tu tłumaczyć) -ale chromolić taką nowoczesność, w której sumienie ma konsystencje gumy do żucia, można je naciągać wedle uznania.
szczęście
OdpowiedzUsuńludzie różnie pojmują to słowo. mówiąc "szczęscie" myślą "rodzina" "pieniądze" "zdrowie" itp
ja mam jakby rozszerzone pojęcie szczęścia. Ps. 1:1-3
pozdrawiam
irish