Obserwatorzy

wtorek, 13 marca 2012

i po marzeniach o spokoju

Dzisiaj nie mam nic do pokazania, nie zrobiłam żadnego bukieciku(czy bukiecika?), żadnych frywolitek.Nie mogę skupić myśli na działaniu. Dzisiaj sobie ponarzekam , tak od serca.
Ja już nigdy chyba spokoju mieć nie będę, pieskie szczęście. Przez dwa tygodnie czułam się jak człowiek,który za nic nie musi odpowiadać(oprócz odpowiedzialności za siebie, oczywiście) i tak fajnie mi było. Do wczoraj miałam złudzenia, że się uda zrezygnować z durnowatej funkcji, którą przestałam lubić już dawno.Ktoś tę rezygnację przyjąć musi- jednak nie przyjęli. Wyjątkowa jednomyślność. A wszystko to ponoć dla mojego dobra bym z nadmiaru wolnego czasu nie zdurniała do ,,amentu''. Przecież nic tylko się cieszyć, że wszyscy wokół bardzo o moją kondycję psychiczną dbają- tylko jakoś wcale mi nie do radości z tego powodu.Tym bardziej, że zanosi się na bardzo kłopotliwy rok, a ja na sam dźwięk słów: remont i inwestycja   palpitacji serca dostaję. A kondycja psychiczna i tak już nie taka, chociażby nie wiem czym się zajmować . Właściwie to pamięć już nie ta. Doskonale pamiętam, na której stronie książki  , pięćdziesiąt lat temu,  spisałam ściągę -  wzór na objętość stożka ,ba, ja nawet ten głupi wzór pamiętam ( V=1/3 Pp x h), a za cholerę nie pamiętam, gdzie włożyłam wczoraj fakturę za prąd, cały dzień jej szukam i ..kamień w wodę.Skleroza nie boli, tylko nóg człowiek nie czuje. I jeszcze na domiar złego muszę isć poszukać Kajtka, bo gdzieś się zawieruszył obrażony na gospodarza. Ciekawe, gdzie ja go po nocy znajdę, uparte bydlę.Z własnej inicjatywy cosik nie spieszy się wrócić z podwórka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz