Obserwatorzy
niedziela, 9 października 2011
Jestem bardzo ciekawa wyników dzisiejszych wyborów. Każdy popierający swych ,,idoli'' jest przekonany o ich zwycięstwie. Czytam wypowiedzi potencjalnych wygranych i włosy mi stają dęba. Jeszcze przedwczoraj słuchając znajomych i nieznajomych, opowiadających o swych priorytetach wyborczych uważałam, że to pojedyńcze przypadki takiej bufonady. Jakoś inaczej człowiek odbiera wypowiedź słowną, inaczej gdy widzi napisane to samo. A wypowiedzi w stylu: ,, od poniedziałku wyślemy was na Kubę lub do Putina'' są przerażające. I zgoła nie pojedyńcze. Więc tak skończą się nadzieje ludzi, że można do rządów zaprosić samego Boga? A tak pięknie to brzmiało i wzbudzało nadzieję.Prawie uwierzyłam, że będzie dobrze.Nie ważne, że słów o Kubie nie powiedział żaden z kandydatów, ale elektorat ma przecież sporo do powiedzenia-to nie z posłami a z ich wyborcami żyjemy obok siebie. Bóg od zawsze kojarzy mi się z niegraniczoną niczym Miłością. Cóż, może ta milość i jest wsród elektoratów , ja może tylko za ślepa by ją dostrzec. Co w nas jest takiego, że nim zaczniemy cokolwiek budować to najpierw wszystko burzymy. Dobra dla narodu nie osiagnie się ani wysyłając przeciwników do Putina, ani burząc kościoły, kraj bez katolików wcale nie bedzie lepszy, tak, jak nie będzie lepszy bez ateistów, czy inaczej myślących.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz