I po wyborach, wszystko wiadomo, no prawie wszystko. Jeszcze przez jakiś czas na Kubę nie trzeba wyjeźdżać, to chyba dobrze. Troszkę umiarkowania mimo wszystko nadal by się przydało. Przywódca PiS-u niby potrafi przegrywać, a jego elektorat niezbyt-znów słyszę od znajomych , że ,,coś w trawie piszczy(śmierdzi)'' bo to niemożliwe, by przegrac o słuszną przeciez sprawę. No cóż, widocznie Polska marzeń p. Kaczyńskiego to niekoniecznie Polska marzeń Polaków. Słuchałam co wszyscy w tej kampanii obiecywali, o czym mówili. Niezbyt pasuje do sytuacji określenie , którego użyję, ale przez całą kampanię wyczuwałam u p. Kaczyńskiego jakiś taki sentyment sarmacki. To przekonanie o wielkości Polski(oczywiscie ona jest wielka-bo nasza własna), ale czy będąc tego pewnym należy co pięć minut o tym zapewniać? Niestety to nie po Sarmatach odziedziczyliśmy milość do ojczyzny, odwagę, męstwo, dumę narodową-mamy to we krwi, my tacy jesteśmy: dumni, nieugięci, cenimy tradycję.. Ale mamy też niejako w genach zakodowany odruch powodujący, że w momencie gdy brakowało nam argumentów chwytaliśmy za szabelkę. Przeciez schyłek sarmatyzmu to juz tragiczny obraz sarmaty. A ludzie cenią sobie chwile spokoju i już nie wierzą w ,,gruszki na wierzbie'', czemu dali dowód w obecnych wyborach.
A teraz koniec mądrzenia, moje kociątko zbytnio zainteresowało się klawiaturą a to wygląda zazwyczaj tak:
Znowu się z Tobą zgadzam a kotek cudny. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń