Obserwatorzy
środa, 3 sierpnia 2011
...za dużo każda milość chce...
Każdy podobno ma prawo do własnego życia, a ja zastanawiam się czy to dotyczy również matek. Jakoś mi tu nic się nie zgadza, bo jak już raz się matką zostanie to ...stan chroniczny, trwa ciągle, bez względu na wiek dzieci. Jak wspierać dorosłe dziecko , któremu wali się świat , bo samo zburzyło fundamenty? Udawać , że nic się właściwie nie stało? Nie negować złego postępowania? Wspólczuć bo cierpi? Kochamy swoje dzieci bezwarunkowo więc czy zwracanie uwagi, gdy postępują wbrew sobie, nie wiedząc jeszcze o tym to wtrącanie się w ich dorosłe jakby nie było życie czy normalna reakcja rodzica? A może ze mnie matka jak z trampka but sylwestrowy? Pewnie tak, bo jakoś burzy się we mnie wszystko na myśl , że mam wspierać dziecko w niezbyt mądrych decyzjach, w szkodliwych decyzjach. Na zmianę myślenia, na przeszeregowanie priorytetów jestem za stara, zupełnie innych wartości też się nie naumiem. Nie jestem politykiem by zmieniać zapatrywania w zależności od perspektyw na stanowisko. Jestem tylko matką , matką w sytuacji , kiedy ,, ...za dużo każda miłość chce...''.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Współczuć gdy cierpi, chwalić gdy mądrze i dobrze postępuje, pokazywać bzdury palcem gdy głupotą poraża, ale NIE OCENIAĆ CZŁOWIEKA a tylko JEGO POSTĘPOWANIE! Kochać i wspierać zawsze i wszędzie ("durnyś aleś mój, więc kocham choć nie zawsze lubię"). Trzymam kciuki, żeby sobie dziecię życie posprzątało.
OdpowiedzUsuń