Obserwatorzy

niedziela, 14 sierpnia 2011

pieskie szczęście

Jak ktoś nie ma szczęścia to nawet kota zgubi. Wacek kilka dni temu wyszedł z domu i przepadł.A ja durna stara baba szukam go od środy po calej okolicy i ...mażę się  , bo go nikt nigdzie nie widział-rozpłynąć w powietrzu przecież się nie mógł .Szukając swojego kota  znalazłam kilka maleńkich kotków , które ludzie podrzucają z aut , mijając nasze budynki i licząc zapewne , że ktoś je przygarnie.Elmo, wiem, że czytasz mój blog-powiedz mi jak to ma się do twej nauki o tym, że trzeba milować każdego człowieka? Jak miłować takich ludzi, ktorym osobiscie nie pozwoliłabym oglądać słońca za takie traktowanie bezsilnych maleństw-obojętne jakiego gatunku.Te ładniejsze, najmniej zniszczone poniewierką może i ktoś przygarnie-nim z głodu przestaną trzymać sie na nóżkach.Ale znalazłam  zabiedzone kociątko, brzydkie jak noc listopadowa, całe unurzane w błocie, z chorymi uszkami, cuchnące ropą-jego nikt nie weźmie. Psy go próbowały chyba skonsumować, bo jest bardzo sponiewierane. Może uda mi się go uratować-na razie jest dzikie, przerażone-wystawiam mu jedzenie na klatkę bo nie da się złapać. Jeśłi we wtorek lekarz go zbada i orzeknie , że wszystkie uszkodzenia na nim są mechaniczne, nie spowodowane  chorobą zakaźną to wezmę go do domu-teraz mam w domu małe dzieci, nie upilnuję by go nie dotykały.Jak mi się uda to będe miała najbrzydszego kotka w życiu-ale kotka i już. Mam nadzieję, że Wacek żyje, że się znajdzie jeszcze, ale ja najbardziej lubię koty(Elmo-nie ludzi), to będe mieć   dwa. Na zdjęciu to nie  ten kotek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz