Obserwatorzy

piątek, 12 sierpnia 2011




  W momentach, gdy dopada  mnie  wrażenie, że już dłużej nie zniosę problemów , które niesie każdy dzień-patrzę na buzie mych wnucząt i nabieram sił by trwać. Małe dzieci są takie radosne, promieniejące, nieskażone fałszem, obłudą. Mówi się, że my , rodzice mamy uczyć je wszystkiego: życia, zachowań, priorytetów. No i najczęściej uczymy- tylko dlaczego potem  wyrastają z naszych pociech kompletne dziwadła? Zupełnie jak nasze duplikaty? Może to my powinniśmy od naszych maluchów uczyć się  bezpośredniości, szczerości  uczuć, radości ?  Woytek w ,,za ciasnych'' butach, Damian -najmłodszy z moich wnucząt  , którego  oczka( zaledwie w tym momencie czteromiesięczne, zdjęcie jest wcześniejsze) patrzą jakby były posiadaczami  największej tajemnicy świata. 


I trójka moich pozostałych wnuków to motywacja by jakoś jeszcze dawać sobie radę z trudami , których nikomu los nie oszczędza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz