Mój kot dba o mnie z całych swoich kocich sił- codziennie przynosi mi obiad : a to mysz, a to jaszczurkę, a to ptaszka. I doprowadza mnie do szału-bo zazwyczaj to są żywe stworzonka, które ja muszę łapać biegające po domu by wynieść na trawnik.Kładzie mi je tryumfalnie albo obok stóp albo wskakuje z tym łupem na kolana-ja już zaczynam podejrzliwie mu się przygladać nawet jak wraca z podwórka z pustym pyszczkiem. Brr, kiedyś zawału dostanę jak mi coś nowego, żywego przyniesie do konsumpcji.
Biedna mysia...
OdpowiedzUsuńbiedna to ja byłam-bo ganiałam za nią po pokoju z kwadrans nim ją ułapiłam i wyniosłam- a kot , to bure bydle, latał za mną bo uznał,że z nim się bawię, az w końcu żeby go nie rozdeptać a mysz złapać zamknęłam go w szafie z ubraniami.
OdpowiedzUsuń