Obserwatorzy

wtorek, 11 stycznia 2011

,,mierz siły na zamiary...''

Piękny cytat, ale w moim przypadku dalsza część cytatu byłaby słuszniejsza. Człowiek powinien wykonywać tylko to co umie i na czym się zna.Może i mądry człowiek tak postępuje, a ja durna ciągle podejmuję się robót ,o których nie mam fioletowego pojęcia. Skutek? Siedzę i zmagam się z liczbami, sprawozdaniami, bilansami, planami, uchwałami. I to wszystko w myśl zasady ,,ktoś musi mieć przechlapane''- padło na mnie bo zrobić to ktoś  musi. Bardzo dawno jeden z  profesorów od matematyki doradzał nam ,,szanujcie  liczby-to wam się odpłacą''.No cóż,  wtedy niezbyt rozumieliśmy co ma na myśli, uznaliśmy go za fascynata, dziwaka, matematyczną piłę..Dzisiaj co prawda też niezbyt rozumiem co miał na myśli(pewnie kochał matematykę i tyle)- ale pominąwszy to,  że mnie to  liczenie drażni i męczy, to muszę przyznać,  że i wprowadza jakiś ład ,logikę w moim  bałaganiarskim życiu.To jedno z niewielu zajęć, którego nie da się wykonać ,,na oko'' lub ,,po łebkach''.A ja tak kocham ,,skróty'' , fantazjowanie. I na co mi przyszło? Nie cierpię tego zajęcia, bo wymaga systematyczności. A ja nawet sprzątam,,na skróty'' ,czym doprowadzam do furii najbliższych. Jak mam lubić obliczanie  rachunków  strat i zysków, bilansów, rozliczeń skoro mnie większość każdego dnia upływa na intensywnym myśleniu jakby to zrobić coby się nie narobić? Stanowczo nie lubię stycznia , każdorocznego stycznia.I nigdy w życiu nie uczyłam się ekonomiki ani ekonomii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz