Obserwatorzy

niedziela, 16 stycznia 2011

****

Zastanawiam się  gdzie leży granica( o ile istnieje) między cierpliwością a  poddaniem się wobec zaistniałych sytuacji.Czy ja mam jeszcze cierpliwość, czy już się kompletnie poddałam.Opieka nad chorą bliską osobą wymaga cierpliwości czy całkowitej rezygnacji z osobistego życia?Ja chyba się poddałam, bo cierpliwości to nie miałam nigdy, więc skądby u mnie się tak nagle pojawiła?
Godzin spędzonych poza domem w ciągu dwóch lat naliczyłabym w sumie może z czterdzieści ? Nigdy nie uwierzyłabym, że tak da się żyć, a jednak ....Tylko czy ja jeszcze żyję? Nawet więźniowie mają możliwość poodychania powietrzem innym niż w celi. Ja nie mam.Mam coraz częściej wrażenie, że jeśli natychmiast nie wyjdę z domu, to nie wyjdę już nigdy....I oczywiście nadal siedzę wśród czterech ścian. To się źle skończy, wiem o tym a jednak nic nie mogę temu zaradzić. A może ja przesadzam ze zmęczenia? Już sama nie wiem. Mogłoby być jeszcze gorzej, na przykład nie miałby mi kto donosić zakupów, załatwiać spraw w urzędach, chodzić po lekarstwa? Pewnie , że mogłoby,ale to, że narazie ma mi kto te rzeczy pozałatwiać jakoś wcale mnie nie pociesza. I nic tu nie pomoże talent lub jego brak, w organizowaniu sobie dnia, tygodnia, miesiąca. Rady mądrych ludzi, bym ustaliła sobie priorytety też do niczego mi się nie zdają. W każdej sytuacji i w każdej chwili dnia i nocy priorytet jest jeden- bardzo chora osoba. Najbliższa mi osoba- więc  dlaczego czuję się jak uwięziona? Dlaczego mam wyrzuty sumienia, że jestem zmęczona, zdenerwowana, że podjęłam błędną decyzję? Że patrzę spokojnie jak wali się wszystko wokół mnie, jak powoli rozpada się moje życie osobiste, a ja chcę sprostać tylko temu jednemu obowiązkowi? Obowiązkowi, który powinien być dzielony a nie jest?To już chyba nawet nie cierpliwość a zwyczajna głupota i mam świadomość, że sporo będzie mnie kosztować.Tylko dlaczego nie potrafię inaczej? Poddałam się-nic lepszego nie wymyślę, więc będzie jak ma być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz