Dziś następna tragedia, zamach, zginęli niewinni ludzie.Zastanawiam się co właściwie czuję i dochodzę do wniosku,że chyba skamieniały mi uczucia.Nie czuję nic. Dzięki telewizji , informacjom radiowym, internetowi co dzień jesteśmy bombardowani wiadomościami o ,,świeżych'' ofiarach: zbrodni, wypadków, katastrof, działań wojennych, działań terrorystycznych. Zdarzyło mi się kiedyś słuchać dziennikarzy, którzy twierdzili, że takie wiadomości zwiększają oglądalność programów informacyjnych, sprzedaż prasy codziennej. Nie wierzę by ludzie słuchali wiadomości tylko dlatego, by usłyszeć lub zobaczyć, że ktoś komuś zrobił krzywdę, że zgwałcił, zamordował, podłożył bombę. A może się mylę? Może obowiązuje zasada: 35 ofiar, ponad 100 rannych to nie tak dużo,najlepiej poczekać na następne informacje-a nuż ci ranni rana nie doczekają? To byłby dopiero wielki w skutkach zamach.A może to ja jestem odczłowieczona, nie wiem, ale już w czasie szkoły im więcej nas uczono o ofiarch drugiej wojny światowej, im więcej książek o obozach koncentracyjnych czytałam, tym bardziej kamieniałam od środka. Pewnie,że żal mi ludzi, którzy nie zobaczą jutro słońca, bo jakiś fanatyk z bombką lata, żal, ale informacja o zamachach już mną nie wstrząsa. Dopóki nie ustaną przyczyny terroru, zamachy będa, szkoda tylko, że zawsze płacą życiem niczemu niewinni ludzie. I zawsze po śmierci tylu osób zaczyna się ta sama szopka, szukanie winnych takiemu stanowi rzeczy. I ten żal, żałoba po zmarłych czy to w zamachach, czy to w katastrofach blednie w obliczu wzajemnych oskarżeń: bo to ktoś czegoś nie dopilnował,bo ktoś przekroczył uprawnienia, bo ktos zbija kapitał polityczny na śmierci swych rodaków. A osierocone rodziny zostają ze swym bólem same i tylko włączając np. telewizor mogą oglądać targowisko próżności wszystkich tych, którym rzekomo bardzo zależy.
To nie ja spaskudniałam, to świat spaskudniał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz