Wszystko mi się rozwala, psuje, wszystko mnie denerwuje. W ciągu 60-ciu godzin odnotowuję same straty: komputer się wściekł, przestał mi odtwarzać płyty, jak nim potelepałam ( znam tylko kurację wstrząsową) , to kieszeń się otworzyła ale szlag na miejscu trafił głośniki w monitorze. Co prawda tym się jeszcze nie przejęłam zbytnio. Mam zachomikowany idealny zestaw do kina domowego-wyciągnęłam z pudła, podłączyłam i po problemie.Przez dwie godziny słuchałam piosenek-dźwięk idealny, nie to co z monitorowych głośników.
Byłoby może i cudnie, gdyby mój kot tych kabli porozwieszanych nie dopatrzył, ale na moje i jego nieszczęście-dopatrzył. Spadły nie tylko głośniki . Jak już kotu spuściłam manto, uspokoiłam się, odpięłam i schowałam te klamoty, moja pralka zaczęła wirowanie- jeszcze nigdy takiego huku w domu nie słyszałam.Jakby świat się walił.Omal na zawał ze strachu nie padłam. Nie wiem co jej się stało-wyłączyłam, postała trochę , włączyłam na próbę - chodzi, ale strasznie zgrzyta. Wieczorem siadłam do komputera, już spokojna, że chyba więcej nie ma mi się co spsuć- po pół godzinie monitor zamigotał zciemniał, zaczęło cuchnąć palonym plastikiem i po monitorze.Żadna siła go nie uruchomi.
Dzisiaj pojechałam po nowy- kupiłam przy okazji najtańsze głośniki- bo w monitorze nie ma ale oczywiście jeden najpierw upuściłam na podłogę i niewielki z nich pożytek, trzeszczą, chyrczą, chrypią-a mąż mi podpowiada, że chytry dwa razy traci, bo nie widział , jak ten głośnik lądował na podłodze.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńlosie-co ty robisz/ kto komputerem, może na kopa go uruchamiaj, zepsujesz i będziesz miec spokój, co za baba.i takim komputer się daje. Arek
OdpowiedzUsuń