Obserwatorzy

czwartek, 15 grudnia 2011

Mam jakiś paskudny nastrój przez parę ostatnich dni. Do tej pory jedynym lekarstwem jakie mi pomagało na taki stan  bylo totalne lenistwo. Dzisiaj nawet to nie działa. Pogoda paskudna, szaro , smutno na dworze.   Troszeczkę poprawił mi humor prezent od znajomej-przepiękna sylianka . Oto ona:


Prezenty zawsze popawiają humor, ale ta sylianka przypomniała   mi,    że już  sama takiej nie dam rady zrobić-więc znów się zdenerwowałam.  By   udowodnić  sobie, że jeszcze coś potrafię        czepiłam się szydełka ,mam już piętnaście  włóczkowych kwadratów na chustę. I to by było chyba na tyle-bo stracilam zapał ,trzeba razem z pięćdziesiąt takich, a mi się już odechciało.Między szydełkowaniem  i walką  z   kotem o kłębek włóczki, a wymówkami męża    ,, zobaczysz, tobie to szydełko zepsuje oczy do reszty''ukradkiem czytałam  w komputerze ksiażkę  pt. ,, Halo, Pan Bóg? Tu Anna''. Jesli  nawet    niewysokich lotów taka   literatura to i tak bardzo mi się spodobała ta książka. Zaskakująca dojrzałością osobista relacja z Bogiem sześcioletniej bohaterki .    Mimo, że stawia na głowie większość z tego  czego nauczyliśmy się z Biblii, a raczej nauczono nas w zależności   od przynależności wyznaniowej, to ta mała  każdym słowem i czynem udowadnia jak bardzo kocha Boga. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to lektura dla osób, które ściśle trzymają się granic pojmowania Biblii w sposób wyznaczony przez dany kościół-ale przecież ludziom mocnych w wierze taka książka nie przyniesie szkody-a warto poczytać ją  już chociażby dla jej    ,,urody''. Bo to na prawdę   ładna  książka.
A w naszym codziennym życiu tak mało jest piękna. Dziś słuchałam przez chwilę debaty sejmowej, z której wynikało, że wszyscy maja rację i ...nikt jej nie ma. Niepięknych ludzi wybraliśmy do reprezentowania nas . Żeby chociaż byli mądrzy-ale gdzież tam-debatują przekraczajac granice dobrego smakui co gorsza, granice zdrowego rozsądku. Rzekomo wszystko dla naszego dobra, tylko w ferworze dyskusji zapomnieli o tych, którzy dali im mandat. Wstyd.  A już kilku panów lepiej  zrobiłoby  organizując sobie ,,ustawkę'' i ręcznie załatwiając swoje problemy,zamiast prezentować bicepsy  publicznie i w tak godnym miejscu. A zamiast organizować zbiorowy wymarsz w trakcie ,,zabawy'' można przecież  zabrać swoje zabawki i  iść do innej piaskownicy, dlaczego mają  brać ciężkie pieniądze za wymarsze w trakcie obrad. Chyba rację miał rozkrzyczany ( trochę umiaru by się zdało)Niesiołowski przytaczając fragment Kasprowicza- nie wystarczy krzyczeć ile sił w płucach ,,Polska, Polska'' by być Polakiem.

1 komentarz:

  1. Bardzo mnie denerwuje ostentacyjne wychodzenie z sali podczas obrad sejmu albo nie przychodzenie w ogóle. Szczególnie upodobali sobie tę metodę posłowie jednego ugrupowania, a przecież ich psim obowiązkiem jest siedzieć i słuchać tego co mają do powiedzenia inni, tym bardziej, że MY wszyscy im za to płacimy. Oni właśnie od tego są - mają siedzieć i słuchać! No i przy okazji jeszcze popracować, ale nie wymagajmy zbyt wiele od posłów ;)
    PS. Podczas porządkowania mojego bloga niestety usunęłam Twój komentarz za co przepraszam. Nie da się go odzyskać.
    Ale możesz sama dodać inne komentarze ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń