Obserwatorzy
sobota, 30 lipca 2011
Prezent od kota
Mój kot przynosi do domu coraz to inne stworzonka, już chyba zaczynam się przyzwyczajać. Co prawda te żywe stworzenia są dla mnie na przekąskę, ale przynajmniej mam okazję zobaczyć z bliska zwierzątka, którym nigdy w życiu nie miałam okazji się przyjrzeć. Bo albo były za wysoko, za daleko, albo ja slepawa absolutnie ich nie zauważałam.
piątek, 29 lipca 2011
Straszny ten dzień: ten raport komisji o przyczynach rozbicia samolotu z prezydentem na pokładzie zajmuje wszystkich od rana. Zastanawiam się ile jeszcze będzie takich dni, świat może się zawalić a my nadal będziemy rozpatrywać kto zawinił tej katastrofie. Zaczyna mnie to wkurzać. Ludzie jechali na jabłka w ciasnym aucie by na chleb zarobić dzieciom , zginęli i nikt łzy po nich nie uroni: sieroty, wdowy , matki nadal musza główkowac jak związać koniec z końcem, by rodziny wykarmić. Nie pokazuje się ich w tv, nie mówi w jak ciężkich czasach przyszło nam żyć-przcież to desperacja tych ludzi w tego busa zagoniła, a nie chęć przygody i pokazania się gdzieś, bo tak wypada i zbierze się za to odpowiednie punkty.Nie mam serca z kamienia, żal mi tych ludzi z samolotu, żal młodej załogi-bo przed nimi życie było. Żal członków rodzin zabitych żołnierzy w wojnie-jechali tam by odwiedzić mogiły najbliższych. Ale trzeba być debilem by montować wyjazd samych ważniaków w jednym środku lokomocji-toż to chory pomysł od samego początku.Mało im było Casy? A ponoć Polak mądry po szkodzie. To premier ma brać odpowiedzialność za ten wypadek? No chyba, że on sporządził listę pasażerów-to i owszem. Pilotów z odpowiednim przygotowaniem na lekarstwo-bo najlepsi mieli dość i poszli sobie- zresztą premiera na to lotnisko też nie wieźli jacyś piloci , których zatrudniono specjalnie na ten lot- wyszkoleni tak jak cała reszta. Prezydent, zdawałoby się mądry człowiek zaprasza na pokład elity licząc na dobrą passę? No pewnie-powinno się udać, skoro trzy dni wcześniej się udało-a że po wypadku Casy nawet laik wie, że lepiej by ferajna jechała osobno to co tam, tamto była Casa, to jest Tu-154-powinien dolecieć. Wiem, z e jestem niesprawiedliwa, ale wyprowadza mnie to z równowagi. I te wdowy , które jeszcze przez 10 lat z czerni nie wylizą. Pfu- mam dość. Już nikt nie pamięta o ludziach, którzy zginęli-teraz ważniejsze by się nawzajem ze stanowisk powygryzać, byleby do koryta się dorwać, ból po stracie bliskich minął-a czerń wdowia ładnie w tv wygląda. i pani Kempa może co dwa słowa powtarzać,,świętej pamięci pana prezydenta'', ,, świętej pamięci poległy pod Smoleńskiem pan prezydent''. Nie cierpię tej zajadłej baby.
niedziela, 24 lipca 2011
sobota, 2 lipca 2011
piątek, 1 lipca 2011
Dziwadła
Postanowiłam opublikowac komentarz , który otrzymałam pocztą, nie umiem przekleić-więc go przepisałam-skoro autorowi brakło odwagi na komentarz na blogu no to go wyręczyłam.Umieściłam go pod wczorajszą,, pisaniną ''-bo o to chyba szło autorowi. Wstrząsnął mną, chociaż nie z powodu tych wyzwisk od różnych -ale komunistycznych- obowiązkowo . Nim skojarzyłam ,,Tatę'' z ,,Kościołem'' potrwało z pół godziny, ot, racja wykształconam w komunie, więc wiadomo jak idzie mi z kojarzeniem faktów. Najpierw to ja pomyślałam, że odbieram komuś ojca i zcięło mnie z nóg.Co prawda nie mam romansowych zapędów ale jeśli jakieś dziecko tak sądzi to przeżywa zapewnie piekło na ziemi-dlatego się przejęłam. Nie przyszło mi do głowy, że ktos może tatą nazywać ojca Rydzyka, prawdę mówiąc nadal nie bardzo to jasne mi się wydaje. Wykombinowałam to połączenie tylko na podstawie niezbyt rozsądnych odzywek znajomego z ,,tlenu''-ale pewna nadal nie jestem. Właściwie to przeciez ja żadnych obelg pod adresem tego,,taty'' nie pisałam-chyba.
Subskrybuj:
Posty (Atom)