Obserwatorzy

środa, 8 czerwca 2011

Muszę znaleźć sobie jakieś konstruktywne zajęcie bo mi się w głowie przewraca. Moje zajęcie , moje ,,dorabianie'' już od kilku lat nie sprawia mi satysfakcji, a wprost przeciwnie, zaczyna mnie denerwowac coraz bardziej.Nie nadaję się do tej roboty, wszyscy mnie wkurzają, nawet dokumenty mnie mierżą. Nigdy nie znałam się  na sztuce dyplomacji-teraz chyba  w szybkim tempie starzeję się i robię się coraz  bardziej upierdliwa, a może to ludzie stali się bardziej drażliwi- sama nie wiem, ale coraz mi trudniej z nimi rozmawiać, coraz częściej ich denerwuję. I chyba coraz mniej mi na czymkolwiek zależy. Moje frywolitki i bibuła również przestały,, mnie lubić'', brak mi do nich cierpliwości.
Tak naprawdę to bardzo tęsknię za mamą, chorowała ciężko, nie poznawała mnie -ale była. Miałam ustalony plan działania-wiedziałam po co wstaję, co mam zrobić i chociaż padałam na nos ze zmęczenia to każdy dzien miał sens. Nawet jak mi się zdawało, że nie dam rady nawet następnych 10 minut, że nie  podołam to jakoś sie mobilizowałam, teraz nie potrafię.Wszyscy mi powtarzają, że się w końcu przyzwyczaję, pozbieram-ale im dłużej tym mi trudniej. I zrozumiałam na starość jedną rzecz, to nie prawda, że stawiamy pomniki  zmarłym , dbamy o groby -bo robimy to z szacunku i dla pamięci o tych co odeszli. Robimy to dla siebie. Mój  znajomy, świadek Jehowy, twierdzi, że kwiaty, znicze to ,,głupia,zbędna  oprawa'', że to dla ludzkich oczu-ale to niekoniecznie tak. Chociaż nie twierdzę, ze i tak się nie zdarza, czasem tracimy zdrowy rozsadek i popadamy w skrajności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz