Obserwatorzy

poniedziałek, 21 lutego 2011

Zastanawiam się od wczoraj  gdzie tkwi przyczyna tego, że niektórym ludziom zdarza się mówić  dobre rzeczy w sposób budzący gniew i odrazę.Być może sugerowanie się sytuacjami z pokoi czatowych to słaby powód przemyśleń-ale jakoś  wierzę w to , że osoby biorące udział w dyskusjach czatowych to nie tylko nicki i kreacje, ale też żywi ludzie, którym zdarza się wypaść z roli i wtedy widać ich prawdziwe oblicze.Najwięcej emocji wzbudza  kwestia wiary w Boga: istnieje czy nie istnieje, a jeśli istnieje to czy wiara poszczególnych osób jest prawdziwa, czy tylko posługują się wygodnymi cytatami z Pisma Świętego, a postępują zupełnie na odwrót. Gdzie kończy się wiara a zaczyna fanatyzm religijny, czy można sobie ,,kupić ''zbawienie napominając nieustannie innych ludzi? I kwestia najważniejsza-czy człowiek wierzący ma prawo zachować kamienne serce w imię wyższych celów? Czy życie  może podle traktować człowieka ( a on winien to znosić cierpliwie i bez narzekania)  , bo istnieje nadzieja na życie wieczne i wszystko powinno tej nadziei być podporządkowane. Czy wierzący człowiek słusznie mówi cierpiącej osobie,,podaruj Bogu swoje cierpienie -za innych'', ,,nie cierp na darmo'', przyzwyczaj się''. I to mówi bez ogródek, bez cienia współczucia, bez jakiejkolwiek chęci pomocy w trudnościach, a na dokładkę podpiera takie zdania odpowiednimi fragmentami Biblii. Bardzo prawdopodobne, że zwierzenia 23- latka cierpiącego to jakiś szczeniacki wybryk czatowy , ale również może  to być prawda. Zastanawiam się co bym czuła po takim ,,wsparciu'', jak przyjęłabym stwierdzenie, ,,23 lata i jeszcześ się nie przyzwyczaił?'' Czy pragnienie jakiegokolwiek wsparcia w trudnej sytuacji to nadmiar ,,bezczelnych'' życzeń chorej osoby, czy brak zgody na ,,wyrok boski'', to od razu próba sprzeciwu wobec zamierzeń  Boga? Nie wiem, wiem tylko, że niektóre osoby winny mieć odgórny zakaz kontaktu z osobami kalekimi, chorymi, nieszczęśliwymi, dla dobra tych ostatnich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz