Nawet ona nie zawsze w ogień leci |
Wrzesień to miły dla mnie miesiąc-obecnie. Wczoraj urodził się nowy członek mojej rodziny:siostrzenica urodziła córeczkę Mię Marię, dzisiaj mój wnuk Alan obchodzi ósme urodziny, we wtorek mój kolejny wnuk Robert skończy roczek.
A ja ? Ja chyba coraz bardziej odczuwam mój szósty krzyżyk na grzbiecie. Wiem, wiem, starość zaczyna się dopiero wtedy, gdy człowiek uparcie zaczyna powtarzać, że w ,,jego czasach'' wszystko było lepsze, porządniejsze, bardziej poukładane, bardziej normalne. A ja zauważyłam, że sporo wysiłku kosztuje mnie powstrzymywanie się od takich stwierdzeń, czyli starzeję się. Jak nic. :) I coraz mniej podoba mi się to co mnie otacza. Połowy z tego co się dzieje nie rozumiem, reszta mnie przeraża. Nauczyłam się dobrze radzić z ludzką złością. Ona mnie nie przeraża, często jest nawet mobilizująca. Ale takiej pogardy do drugiego człowieka jaką obecnie darzą się homo sapiens(y :) ) to unieść i tolerować się nie da. Wszyscy jak porysowana płyta winylowa powtarzamy , że należy nam się prawo do wolności wyborów w każdej dziedzinie życia. Wolności, na którą nie mogą wpływać żadne czynniki zewnętrzne: Konstytucja, Kościół, religie, wyznania, ,politycy. Po co nam taka wolność , skoro nie znamy jej granic. I bez przerwy naruszamy wolność drugiego człowieka. Ja przynajmniej na każdym kroku czuję jak ktoś uparcie ,,lata po moim niebie'' zmuszając mnie do akceptacji rzeczy, których akceptować się wzdragam lub zwyczajnie nie potrafię. Wystarczy , że głośno zaprotestuję przeciwko naruszeniu granicy mojej własnej wolności i staję się obiektem nie,nie złości, ignorancji, lekceważenia. Ja w tym przypadku staję się obiektem pogardy, takiej , która mrozi krew w żyłach, takiej, przed którą nie ma obrony. Najlepiej widać to na różnych internetowych forach , blogach, panelach dyskusyjnych. Czy my takiej właśnie wolności osobistej i nowoczesności chcemy? Ja nie.