Obserwatorzy

czwartek, 30 czerwca 2011

 Nie dziwię się młodzieży, że nie widzi swojego miejsca w Polsce, już się nie dziwię. Fakt, że tu biednie, brak miejsc pracy, ale czy musi być jeszcze na dodatek jak w domu wariatów? Od kilku dni  to szalony kraj: najpierw Rydzyk, potem Macierewicz , a na dodatek politycy omal się nie podławią uprawiając jakieś demagogiczne dysputy. Nie ważne czy człowiek słucha środków masowego przekazu-tv i radio można wyłączyć , ale nie wyłączy się ludzi, którzy komentują sytuację w każdym możliwym miejscu. Wystarczy dwie osoby i ...kazruzela: złości,pomówień, pobożności kręci się. Biedny ojciec Rydzyk, tak go krzywdzą wszyscy dookoła aż leci na skargę. A on tylko dba o nas, rzekomo. Nasza cecha narodowa to pieniactwo   i kryptopobożność. Mieszanka wybuchowa jak nic. A sutanna wzbudza takie emocje, których normalny człowiek winien się wstydzić a nie afiszować z nimi. Przecież ten wielbiony przez emerytów ojciec jest najmniej księdzem czy zakonnikiem. To biznesmen przywykły do funkcjonowania na specjalnych prawach, gdy próbują mu je ograniczyć-społeczeństwo  wrze.A swoją  drogą ciekawy to kraj, gdzie wystarczy mieć przed nazwiskiem słowo: duchowny lub ksiądz, by zdrowy rozsądek ludzi szedł się rozmnażać.Jednego Rydzyka i emocje z nim związane dałoby sie jeszcze ,,strawic'', ale w połączeniu z emocjami związanymi z ,,białą księgą ''Macierewicza raczej  najzdrowszy organizm nie przemieli. Ma chłop talent, powinien zająć się pisaniem trillerów, świat byłby szczęśliwszy-bo raczej śledztwami z katastrof to on zajmować się nie powinien-wychodzą mu cyrki w papierach. Ale za to jak podane- ma dwa talenty: szukanie dowodów ,,zamachnięcia'' i aktorstwo-umie operować glosem, aż mu zazdroszczę.Stwarza dramaturgię , tylko po co? Samo zdarzenie było dramatyczne-więc każda aktorska próba podniesienia jeszcze stopnia napięcia brzmi nieszczerze i jest obliczona na efekt.Już niech opublikuje tę drugą część i może  za kilka dni się uspokoi-inaczej sama pojadę gdzieś na Antarktydę-byle dalej od tego szaleństwa.

środa, 29 czerwca 2011

Podróżą każda miłość jest-Jonasz Kofta


Podróżą każda miłość jest  Za dużo każda miłość chce
Choć gubią nas bezdroża serc  Nie zawahamy się
Podróżą każda miłość jest Co różą wiatrów znaczy cel
Poniesie nas, gdzie, — nie wie nikt  W jakie noce i dni 
Czasu coraz mniej do odjazdu Coraz większy lęk przed złą gwiazdą
Została nam ostatnia już  Szansa, by z serca zetrzeć kurz

Podróżą każda miłość jest Co różą wiatrów znaczy cel
Poniesie nas, gdzie, — nie wie nikt  W jakie noce i dni
Bez miłości czas policzony  Los nam bilet dał w jedną stronę
A na drogę w nieznane — nadzieję... Że znajdziemy ją, jeśli istnieje...
Podróżą każda miłość jest Co różą wiatrów znaczy cel
Poniesie nas, gdzie, — nie wie nikt  W jakie noce i dni

Te piękne słowa dla zachowania równowagi umysłu po dniu, w którym z każdej strony sączy się jad , podłość i malostkowość i.... róża, którą z tego wszystkiego właśnie przed chwilą zrobiłam

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Nadmiar miłości szkodzi




  
Nie mam wątpliwości-jestem bardzo kochana. Tylko dlaczego od tego nadmiaru uczuć serce w kolanach mi trzepoce? Kiedyś zejdę na zawał ze strachu jeśli mój kot Wacek nie zaprzestanie dbać o moje śniadania. Dzisiejsze menu to żywa  jaszczurka, która zdażyłam mu odebrać nim mi ją jak zwykle złożył w prezencie na kolanach. Wczoraj jakiegoś olbrzymiego czarnego robala mi przyniósł do łóżka z samego rana, robak zwiał jak wyskoczyłam z lóżka przerażona i gdzieś w domu siedzi do dzisiaj, bo nie udało mi się go znaleźć . Przeraźliwie wielki czarny robal-ja chyba się wyprowadzę- to było większe dwa razy od chrabąszcza stworzenie. Dzisiaj jaszczurka, żywej myszy nie licząc. Jaszczurki co prawda się nie boję-nawet ją sfotografowałam, ale żal mi stworzenia, ugryzł jej kawałek ogona. Może  wyżyje-wyniosłam ją w trawę. Tylko ten potwór robak mnie gnębi-boję się we własnym domu- ot, tak to jest być kochaną przez kota.

wtorek, 21 czerwca 2011

Zmagania ślepawego z igłą


Wczoraj wpadłam na pomysł, by zmierzyć się z frywolitką igłową. Nigdy ani nie robiłam igłą , ani nie widziałam jak ktoś robi te frywolitki, ani nawet takiej igłowej w ręku nie trzymałam-więc najpierw pół dnia dumałam jakby tu się do tego zabrać, a jak już wymyśliłam sposób to zaczęła się moja ,,droga pod górkę'' Nawlec igłę to dla mnie spory wyczyn-ale się udało. Technika jest moja osobista-więc ci co potrafią , niech lepiej nie przyglądają się, bo ich zatrzęsie na takie partaczenie-ale powtarzam, moja próbka umiejętności igłowania to zupełna,, licentia poetica''. Wyszło takie coś: ni pies, ni wydra, ni frywolitka-a namachałam się nitką jak durna. I na nawlekałam się tej igły , aż mi się odechciało.


 

środa, 15 czerwca 2011

prośba

Bardzo proszę o komentarze ale pisane bez przekleństw-nie opublikuję  tutaj komentarzy zawierających np.treść złożoną z  34 wyrazów,z których  tylko cztery nadają  się do przeczytania : ,,...jesteś, kler, Pis i ...tróhło'', a tak na marginesie  to pisze się ,,truchło''. Ja właśnie jestem takie truchło i po prostu nie rozumiem co komentujący chcą właściwie powiedzieć, chociaż rozumiem, że się z moimi przemyśleniami absolutnie nie zgadzacie  a to akurat wolno każdemu. Jeśli autor przytoczonego przykładowo komentarza napisze precyzyjnie co ma mi do zarzucenia, bez przeklinania -obiecuję, że nie bedę cenzorem. Takich komentarzy jest dużo, ten zapadł mi w pamięć, bo chyba był najdłuższy i absolutnie nie do zrozumienia przez prostego człowieka, czyli mnie.
*******************************************************************************

Póki kot przynosi mi śniadanie (żywe!) do łóżka , póty głód mi nie zagraża- najwyżej zejdę z powodu nerwicy lub zawału


wtorek, 14 czerwca 2011

Tak sobie myślę, że moment, w którym człowiek przestaje rozumieć cokolwiek z otaczającej go rzeczywistości  to najlepsza pora by się zbierać do lepszego ze światów. Przestało podobać mi się tutaj . Jak odnaleźć się  w świecie, w którym wszystko to w co wierzyłam i niestety, wierzę nadal ,przestaje stanowić wartość nadrzędną, ba- nie ma żadnej wartości. Nawet nie myślę o takich sztandarowych hasłach jak: honor, sprawiedliwość, szacunek -to od zawsze były tylko piękne hasła. Jeśli nawet kilku zapaleńców próbowało je wcielać w życie to zawsze była to tylko karykatura tych znaczeń.
Ale żeby miłość, wierność, rodzina ,wartość własnego słowa nie miała juz żadnego znaczenia? To nie mój świat-czuję się jakby wokół mnie toczyła się akcja filmu fabularnego, nie prawdziwe życie. I jeszcze to głupie stwierdzenie-,,należy iść z postępem''.Sorry, ale ja mam w tyłku taki postęp.To ekspresowe pędzenie ku zagładzie a nie postęp. Jeśli nie ostoi się rodzina, trwały związek, szacunek do drugiego człowieka, normy obyczajowe-byle nie szkodliwe-to to jest postęp? To ja jestem najbardziej uwstecznioną osobą-bo dla mnie taki rozwój  psu na budę się zdaje. Ciągle  ktoś  każe mi coś zaakceptować, zrozumieć, popierać-bo to wymóg czasu.Tolerancja też ma swoje granice. Tolerujemy chamstwo, głupotę, nieobyczajne zachowania, tylko niech mi ktoś rozsądnie wytłumaczy w imię czego? Dlaczego mam popierać małżeństwa jednej płci, przyznawanie im prawa do wychowywania dzieci, skoro nawet natura poskąpiła im możliwości ,,technicznych''rodzicielstwa, związki na próbę, (jestem katoliczką, ale to nie ma znaczenia w tym przypadku),i to w kraju, który afiszuje się taką troską o najmłodszych. Jak rozwinie się osobowość malenkiego człowieczka gdy mama i tata będa np. mężczyznami? Jak takie dziecko da sobie radę w świecie-jak widac wcale nie takim wspólczesnym.  Wolne związki- największa bzdura na świecie-te związki mają dzieci zazwyczaj- to te maluchy najwięcej stracą gdy mama i tata postanowią, ż e juz im się sprzykrzyło w związku no i  ,,postępowo''powiadomią się o tym fakcie np. sms-em.Przecież  o to tu chodzi- o ławe rozstania.I  o wolność. To ma mi się podobać? Świat tchórzy, nieodpowiedzialnych,bez wyobraźni ludzi? W takim świecie nie za bardzo chce mi się żyć.

poniedziałek, 13 czerwca 2011


Moje cudne wnuczki
 Zastanawiam się  jaki wiek winno osiągnąć dziecko by matka przestała czuć się odpowiedzialna za jego postępowanie, i dochodzę do wniosku , że nie ma granicy wiekowej. Magiczna osiemnastka zwalnia rodziców z odpowiedzialności prawnej -   a moralnej? Dlaczego czuję się jak zbity pies gdy moje mocno dorosłe dziecko przez nieodpowiedzialne postępowanie stwarza sobie problemy? Sobie- bo to postępowanie  właśnie je dotyka najmocniej? Na ile można ingerować w dorosłe życie dziecka, a może nie ingerowac, udawać, że się nie widzi niczego niestosownego w postępowaniu? Przecież to dorosły człowiek(!) Dorosły, fakt- ale  jak popierać głupotę? Przymknąć oczy i ..niech robi co chce? Każdy uczy się na własnych błędach, ale gdy błąd dotyka wiele bliskich mu osób, trudno akceptować taką ,,naukę''. Dlaczego ja nie umiem być dobrą i mądrą matką? Taką , która dorosłym dzieciom pozwala żyć jak lubią, akceptować, gdy robią głupoty? Przecież są dorośli, mają swoje życie, swoje priorytety, ale dlaczego do cholery tak różne od tych, które próbowałam im wpoić ?

niedziela, 12 czerwca 2011

po Opolu-zgoła nie festiwalowo

Chyba powinnam popracować nad własnym charakterem bo strasznie krytyczna się staję. Wszystko przestaje mi się podobać, drażni mnie, denerwuje.  Okey, polityka od zawsze była paskudna. Ale po Festiwalu w  Opolu to ja miałam prawa oczekiwać wzruszeń i czystych emocji.Miałam prawo-ale się tych wzruszeń nie doczekałam- pomijając magiczny koncert piosenek Ewy Demarczyk.Ale to za mało jak na dwa dni śpiewania i muzyki. Wszystko schodzi na psy-festiwale również. Robią sobie kpiny z ludzi i jeszcze każą im płacić za bilety.Osobiście czułam się obrażona występem Maryli Rodowicz, współczułam Rynkowskiemu, który coraz bardziej charczy zamiast śpiewać. Rodowicz traci kilogramy i siłę głosu, przecież ona udaje , że,,występuje'', z ikony polskiej muzyki staje się pokraczną babą (i wiecznie rozkraczoną), Mansonem to ona nie bedzie- więc ten opolski strój pasuje jej tak jak  nie przymierzając garbaty  do ściany. To co kiedyś było fajnym stylem, teraz wygląda mocno żałośnie. Sama na różne sposoby zmagam się z wiekiem-ale bez przesady-p. Rodowicz-umiaru trochę . Był czas ,,Małgośki'' i jest czas na emeryturę. Niczym się tego nie oszuka. Rynkowski- człowiek , którego chrypiący, zdarty głos kochałam ,i o którym od zawsze myślałam, że kiedyś mu ,,wysiądzie''-występuje na festiwalu. Pytam-po co? Panie Rynkowski-kiedyś wszyscy byliśmy piękni i młodzi-teraz czas ustąpić miejsca młodzieży, lub śpiewać jak   za starych dobrych lat-innej opcji nie ma.Zostańcie ,,sztandarami'' polskiej muzyki - w innym wypadku stajecie się żałośni.Czas zejść ze sceny-zrobić miejsce młodym, utalentowanym ludziom.  Ktoś ten festiwal przygotowywał, ktoś układał program, ktoś zapraszał gwiazdy. Czy już nawet w organizacji święta muzyki polskiej  nie mamy profesjonalistów?Ogłaszanie wyników   głosowania  na ,,super jedynki ''to prawdziwy kabaret- po co było zawracać ludziom(widzom) głowę  ,,Mariolką'' z wątpliwym poczuciem humoru, nie wiem, czy ten kabaret kogokolwiek jeszcze szczerze śmieszy i rozbawia? Wystarczyłby te głosowania na wygranych- iście kabaretowe.A i jeszcze Debiuty i Premiery- dyrektorowi festiwalu należą się ,,gratulacje''- pada wszystko w tym kraju, więc skądby miał wziąć chociażby z dziesięciu do każdego koncertu-ludziom przecież nie do śpiewania w w tej naszej Japonii.

sobota, 11 czerwca 2011

Do góry nogami

Nigdy nie miałam złudzeń w temacie polityki, ale dzisiaj jestem w totalnym szoku. W jakim my kraju żyjemy? Politycy , niby tak bardzo zależni od woli wyborców, nawet nie próbują zachowywać bodajby  pozorów przyzwoitości. Politycznej przyzwoitości. Pani Kluzik , święta z obozu p. Kaczyńskiego jak woltyżerka wykonuje obrót i zmienia ,,wyznanie''. Zmienia poglądy ? Nie, ona  nie ma poglądów-ona ma ambicje, jak większość tych pożal się Boże naszych reprezentantów. Jak można najpierw promowac człowieka, a potem jak ulicznica , której alfons za duży procent zabral od zarobku , obracać się do niego plecami, ba-nawet się sprzedac za ,,jedynkę '' na liście , byleby przeciwko temu pierwszemu.  To sa uczciwi ludzie , którym można powierzyć prawo stanowienia o losie prawie 40 milionów Polaków? Rok temu jej szef był godzien najwyższego urzędu a teraz stanie na głowie by  ten sam człowiek broń Boże nie wygral? To co się przez ten zaledwie jeden rok zmieniło? No i kiedy kit ludziom sprzedawała? Wtedy czy teraz? A może prawda jest bardziej prozaiczna? Ławka poselska oddala się , nawet z marzeń a kredyty cisną-więc ..wolta i znów korytko w marzeniach się kroi?  A PO jak burdel mama wszystkie k... pod swoje skrzydła bierze. Pfu.                                                                                                                                    Przez moje ,jakby nie było, dość długie życie głosowałam chyba z dwa razy. Pierwszy raz -bo mnie ,,z honorami'' na głosowanie zawieziono z domu( miałam 18 lat-dobrowolnie  bym nie poszła), drugi raz ostatnio i właściwie przeciwko, zamiast za. I to było moje pierwsze i ostatnie dobrowolne ,,obywatelskie'' głosowanie.  Od dziś głosuję tylko na muzyków.I zaczynam większym szacunkiem darzyć prostytutki niż polityków- są uczciwsze w zachowaniach.

czwartek, 9 czerwca 2011

No, no i nie marudziłam wczoraj, nie przesadzałam. Że traktuje się Boga jak osobistą książkę życzeń i zażaleń mogę zrozumieć, że  najbliżsi czują sie w obowiązku zrobić wszystko, bym miała pieski humor-też prawie rozumiem, jak mnie zdołują siedzę cicho i przeżywam, oni mają ponoć chwilę wytchnienia wtedy. Ale żeby i inni? Od rana czuję się właśnie jak taka książka skarg i wniosków. I jestem bezradna kompletnie. Złomowisko wokół budynku, rozwrzeszczane  dzieci z połowy wioski pod budynkiem, bałagan totalny na wspólnej posesji, zagracone przejścia w piwnicach, szczekające psy pod oknami ,szpecące składowisko drewna opałowego-to skargi od samego rana- za chwilę znowu narobię sobie wrogów, przestaną mi się klaniać ci , co jeszcze  dzisiaj  mówią   mi   dzień dobry. I jeszcze ten deszcz! Za chwilę wyskoczę z okna. To nie mój bałagan, do piwnicy wchodzę tylko służbowo,mam kota nie psa-on rozrabia co prawda bardziej niż stado psów -ale po cichutku, deszczem nie zawiaduję, dzieci mam dorosłe i wszystkie daleko, drewno leży z osiem lat i też nie moje-wniosek? Zwalniam się- dłużej nie wytrzymam. Chcą mieszkać w slamsach -niech mieszkają, nie chcą -niech sami skaczą sobie do oczu. Żal tylko kilku lat starań moich i zarządu by to jakoś wyglądało.Ja jestem stara, zmęczona , ślepawa mocno-mnie nic nie przeszkadza-bo albo nie dopatrzę albo mi wszystko jedno. Przeszkadzają mi te wrzaski pod oknem - ale nie moja wina, skoro nastały czasy, że   rolą   rodziców jest robienie dzieci  (gmina tego nie ma w zadaniach własnych)  a   wychowaniem ich mają się martwić instytucje lub gminy i miasta. Bo wśród rodziców jakaś totalna niemoc zapanowała, teraz tata nie robi huśtawki, piaskownicy-to ma mu dać gmina lub miasto, ponoć się  należy  i  basta. A,że spokojnego człowieka szlag zaraz trafi? to już inna bajka

środa, 8 czerwca 2011

Muszę znaleźć sobie jakieś konstruktywne zajęcie bo mi się w głowie przewraca. Moje zajęcie , moje ,,dorabianie'' już od kilku lat nie sprawia mi satysfakcji, a wprost przeciwnie, zaczyna mnie denerwowac coraz bardziej.Nie nadaję się do tej roboty, wszyscy mnie wkurzają, nawet dokumenty mnie mierżą. Nigdy nie znałam się  na sztuce dyplomacji-teraz chyba  w szybkim tempie starzeję się i robię się coraz  bardziej upierdliwa, a może to ludzie stali się bardziej drażliwi- sama nie wiem, ale coraz mi trudniej z nimi rozmawiać, coraz częściej ich denerwuję. I chyba coraz mniej mi na czymkolwiek zależy. Moje frywolitki i bibuła również przestały,, mnie lubić'', brak mi do nich cierpliwości.
Tak naprawdę to bardzo tęsknię za mamą, chorowała ciężko, nie poznawała mnie -ale była. Miałam ustalony plan działania-wiedziałam po co wstaję, co mam zrobić i chociaż padałam na nos ze zmęczenia to każdy dzien miał sens. Nawet jak mi się zdawało, że nie dam rady nawet następnych 10 minut, że nie  podołam to jakoś sie mobilizowałam, teraz nie potrafię.Wszyscy mi powtarzają, że się w końcu przyzwyczaję, pozbieram-ale im dłużej tym mi trudniej. I zrozumiałam na starość jedną rzecz, to nie prawda, że stawiamy pomniki  zmarłym , dbamy o groby -bo robimy to z szacunku i dla pamięci o tych co odeszli. Robimy to dla siebie. Mój  znajomy, świadek Jehowy, twierdzi, że kwiaty, znicze to ,,głupia,zbędna  oprawa'', że to dla ludzkich oczu-ale to niekoniecznie tak. Chociaż nie twierdzę, ze i tak się nie zdarza, czasem tracimy zdrowy rozsadek i popadamy w skrajności.

piątek, 3 czerwca 2011

Samotni jak gwiazdy-Adam Ziemianin(SDM)

Czasem tak po ludzku współczujesz nam Boże
Bo nawet Ty nie zawsze  pomóc nam już możesz
Nie żebyś boskość  czy moc swoją  tracił
Lecz zbyt jasno widzisz, że my  wciąż mali tacy
Chowasz więc nasze sprawy do bocznej kieszeni
i czasem  zapomniasz . że my tu na Ziemi
Samotni jak gwiazdy które w ruch puściłeś
Lub jak kruche gałęzie którym wiatr skradł siłę

A Twoje święte nakazy  tak niezwykłe plany
Często nam nie pojęte więc jak im sprostamy?
Choć Ty najlepiej wiesz po co zsyłasz burzę
Wiesz tez kto cierpliwy a kto już  nie zdzierży dłużej
Ile jest cierpliwości w Twej boskiej postawie
Czasem tak nam trudno Ty najlepiej wiesz  mój     Panie


A świat się kręci coraz bardziej szalony
jakby wyrwał się nagle spod wszelkiej kontroli